niedziela, 7 czerwca 2015

07. Jeszcze kilka chwil jeszcze trochę czasu, aby tylko znowu być przez moment razem...

Nie napisałam nic. Skupic sie najzwyczajniej nie mogłam.
Szukałam wzrokiem czegos na czym mogłabym się skupić, ale to było trudne. Większośc dziewcząt także nie była skupiona na tym na czym miała być gdyż Kreml robił piorunujące wrażenie.
-Powinieneś stąd wyjść robisz za dużo zamieszania swoją obecnością - powiedziałam do niego, ale ten tylko spojrzał na mnie zdziwiony.
-Może po tym jak skończysz prace spotkamy się i pogadamy na spokojnie? - ułoo alem się zdziwiła.
-Dobrze? - odpowiedziałam tylko.
Wyszedł jak tylko sie zgodziłam. Czekając na zniknięcie jego tuż za drzwiami, pozbierałam swoje rzeczy oddałam ksiązki przyjaciółce i uciekłam tylnym wyjściem. Wiedziałam, że nie mogę ich unikać cały czas. Musiałam sporo załatwić, a oni mi raczej przeszkadzali.
Tak myślałam, że mi się uda, gdy wpadłam na ciepłą i miękka sierść Kor'a.
-Myślałaś że wyjdziesz, a ja nie zauważe? - Spojrzałam za siebie i zobaczyłam go. Chciałam jak najszybciej stamtąd odejść, ale czułam, że zrobię coś nie tak jeśli ich opuszczę.
-Masz mnie. Jednak ja naprawdę muszę wracać do domu tak jak i wy, bo Kor robi za dużo zamieszania - wskazałam na ludzi wokół. Kreml skinął głową, że się zgadza. Poszliśmy zatem do hotelu. Weszłam tylnymi drzwiami, a Ksieciunio wraz z wilkiem za mną. Kor od razu położył się tuż pod drzwiami mojego pokoju a Kor usiadł na jedynym krześle w pomieszczeniu. Ja chcąc nie chcąc usiadłam na łóżku i zaczęłam przeglądać notatki. Cisza była raczej lekko napięta, ale nie przytłaczajaca. Ukradkiem przyglądałam się Jego Wysokości. Uciekłam wzrokiem jak tylko nasze spojrzenia się spotkały. Czułam gorąco.
-Mieszkasz tutaj?- zapytał by usunąć niezbędna ciszę między nami.
-Tak to teraz jedyne miejsce gdzie mieszkam - wstal podszedl do mnie i usiadł tuż obok stykając nasze ciała.
Chciałam się odsunąć, ale to nie było takie proste.
-Powinnaś jechać z nami do Zielonego Boru inaczej, zapewniam cie, zostanę tutaj i będę cię pilnował - spojrzał na Kor'a, który zawarczal.
-Czarny się ze mną zgadza - nikły uśmiech pojawił się na jego twarzy.
Poczułam się zawstydzona. Jego noga stykala się z moją co wprawialo mnie w lekki stan uniesienia. W mojej głowie pojawiły się dzikie fantazje. Chciałam wszystko rzucić w cholere, ale nie mogłam.
Puk puk puk. Nagle pukanie poderwalo  wszystkich na nogi. Kor zjezyl się, ale kazalam się mu uspokoić co robił bez mrugnięcia okiem, czym zaskoczył Kreml'a. Podeszłam do drzwi, a za nimi pojawił się mój szef.
-Słuchaj był tu doręczyciel i mam dla ciebie list -podał mi kopertę.
Czułam że to coś ważnego.  Podziękowałam bardzo i szybko rozerwalam  kopertę aby wyciągnąć z niej kartki papieru.
"jestem w zielonym borze ukryta,  Znajdziesz mnie po lisim  trakcie " Zaskoczona podałam kartkę Kreml'owi.
On także zaskoczony popatrzył na mnie.
-Skąd ta osoba zna lisią ścieżkę?- zapytał na co tylko pokrecilam  przeczaco głową.
-Patrz tu napisane "mama" czy to znqczy że to twoja matka?- wyrwalam  kartkę i spojrzałam zszokowana na te cztery litery.
-Czyli jednak idę z wami- powiedziałam.