wtorek, 2 kwietnia 2013

20. W końcu razem na zawsze.

4 lata później...
-Panno Ageho czy masz już gotowy projekt na jutro?- usłyszalam za plecamo głos profesora Garamiego.
-Właściwie to już go skończyłam i oddałam, a czemu pan pyta pnie profesorze?- byłam dość zajęta ponieważ od roku jestem na studiach i musze nadrabiać w dodatku mieszkam w Nowym Yorku. Cudowne miasto muszę stwierdzić.
-Karin się pytała czy może już oddać swój a to podobno jakoś powiązanemacie ze sobą- stanął przedemną. Rosły i dobrze zbudowany mężczyzna po 30-stce. Jakoś mnie nie zdziwił fakt iż jest popularny wśród studentek. 
-Taaa może jej pan spokojnie powiedzieć iż może już oddać panu swoją prace- uśmiechnełam się sztucznie ponieważ chyba jako jedyna nie leciałam na tego faceta co mu najwyraźńiej przeszkadzało.
-No dobra a więc do jutra panno Ageho- pożegnał sie i odszedł do swojej sali.
Westchnełam ciężko. Co za facet i w ogóle dlaczego się mnie uczepił.
Nie wiem w kazdym bądź razie spieszyłam się do domu ponieważ miałam na jutro napisać esej o starożytnej grecji. 
Teraz zapewn się zastanawiacie co ja robię w NY a nie u boku mojego ukochanego Leo. A mianowicie zaraz po tym jak po prosił mnie o ręke i w ogóle spędzaliśmy ze sobą multum czasu. Zawsze razem.
Nie myślałam wtedy nawet o opuszczeniu go nawet na chwilę tak bardzo się bałam, że zniknie.
Zaraz po skończeniu szkoły i dostaniu się na uniwersytet na kierunek psychologii dostałam propozycje wymiany studentów. Co mnie zdziwiło to fakt iż to włąśnie ja miałam jechać a przeciez nie uważałam się za jakąś szczególnie uzdolnioną. Mimo to dostałam te propozycję. Nikomu o niej nie powiedziałam i po przemyśleniu wielu spraw postanowiłam wyjechać.
Oczywiście wyjechałam bez słowa. Dlaczego? Ponieważ bałam się iż Leo bedzie chciał mnie zatrzymać i ja też chciałam sprawdzić moją wytrwałość. Chciałam wiedzieć czy uda mi się z nim rozstać na jakiś czas. 
Nie kontakuje sie z nikim z rodziny, a z Leo szczególnie.
Nie wiem czy wiedzą gdzie jestem, ale teraz chce się realizować.
Na samym początku wielu ludzi na tym wydziale patrzyło na mnie dziwnie ponieważ obca osoba w dodatku na wóżku uczy się znimi i jeszcze jestem rok starsza.
Normalnie można by rzec śmieszna sytaucja, ale się nie przejełam.
-Ageha!- usłyszałam krzyk Karin z drugiego końca korytarza w zółte paski. Dzwiny wzór.
-Co się stało Karin?- odwróciłam się do niej. Jesteśmy razem od początku ponieważ mieszkaniu w akademiku w tym samym pokoju.
-Ktoś cię szukai powiedziałam że mozesz tu być- dopiero teraz zauważyłam że za nią idzie ktoś jeszcze.
nie widziałam go prawie rok. Nie zmienił się szczególnie. Nadal wysoki i przystojny, a jego oczy lśniły zielenią.
-Dziękuje Karin ja już sobie poradze- uśmiechnełam się znów sztucznie ponieważ czułam się cokolwiek nie zręcznie.
-Powinnaś się wstydzić- to były jego pierwsze słowa. Kiwnełam głową. Tak bardzo tęskniłam. Tak bardzo brakowało mi jego głosu, wzroku i ciepła.
-Powinnas była powiedzieć cokolwiek wiesz- kiwnełam głową.
-Jestem wściekły- znów kiwnełam.
-Nie potrafię wybaczyć takiego zachowania- znów kiwnełam. Nie byłam w stanie nic powiedzieć tylko wpatrywałam się wniego jak urzeczona i słuchałam jego ciepłego tembru. Kochałam to u niego. Jego zmartwioną twarz też.
-Jestem pewien iż miałas jakiś ważny powód aby wyjechać bez słowa i gdyby nie fakt iż udało mi sie wyciągnać inforamcje od dziekana gdzie pojechałaąs na tą wymiane to bym pewnie zwariował i wiesz dałem ci czas abyś pierwsza się odezwała ale czekałam i czekałem a ty nic więc postanowiłem iż odpuszcze i przestane nawet o tobie myśleć niestety wciąż nachodziłaś mnie w myślach w snach iw ogóle nie byłem w stanie nawet na chwile o tobie nie myśleć i postanowiłem tu przyjechać- wciąz wpatrzona w niego nie zwracałam uwagi na otoczenie a zaczeło się zbierać dość sporo ludzi i nawet jeśli nie rozumieli słowa bo Leo mówił w naszym ojczystym jezyku to i tak musieli wiedziec ze to sprzeczka zakochanych. Dziewczyny wpatrzone były w niego z iskierkami w oczach ponieważ Leo to naprawde przystojny gościu nawet bardziej niż ten profesorek.
-Powiedz coś wreście!- krzyknął zły na mnie ponieważ ani razu sie nie odezwałam.
A jedyne co mi przychodziło do głowy to 
- Kocham cię wiesz- tym razem uśmiechnełam się ciepło i bez sztuczności.
Leo zaszokowany moim wyznaniem stał jak mur i nie był w stanie nic powiedzieć.
Po chwili odchrząknął i podrapał sie po głowie jak mały dzieciak heh i spojrzał namnie.
-Powinnas byłą mi powiedzieć przeciez nie byłbym zły ze chcesz się realizować i w ogóle a nawet starałbym sie znaleźć coś tutaj na ten czas abyśmy sie nie rozstawali- i tu własnie jest pies pogrzebany ja chciałam się się rozstać ponieważ bałam się iż on sie mną znudzi albo ja nim co mnie przerażało.
Spuściłam głowę.
-Widzisz Leo to co ci teraz powiem może ci się wydawać dziwne i szokujące ale ja właśnie chciałam się rozstać na jakiś czas aby sprawidzić czy uda nam sie na jakiś czas być z dala od siebie mając świadomość o sobie i że bardzo się kocham i w ogóle- kiedy to mówiłam widdziałam na jego twarzy nie to czego się spodziewałam. Mysalłam ze bedzie wsciekły lub chocby zszokowany ale on był szczęśliwy i uśmiechnięty.
-Głupiutka- podszedł do mnie i pocałował z pasją. Usłszałam głosne okzyki i klaskanie rekoma co uświadomiło nam iz jestesmy na środku korytarza pełnego ludzi.
Szybko się stamtąd zabraliśmy i udaliśmy się do mojego pokoju w akademiku. Nie ma problemów z goścmi więc i nie musiałam się wstydzić iż jakiś gość do mnie przychodzi.
-A więc co masz mi do powiedzenia?- siedział na moim łóżku i spoglądał na mnie z dość już smutnym wzrokiem.
-Wiesz wiedziałam, że w końcu sie spotkamy i ze bede musiała mieć poważne argumenty aby ci wszystko wyjaśnić ale wiesz ja ci już powiedziałam dlaczego wyjechałam w dodatku bałam się że się sobą znudzimy spędzając tyle czasu razem i w ogóle ale wiesz mimo to wciąż cię kocham- uśmiecnełam sie do niego i przesiadłam się z wóżka na łżóko tuż obok niego. Nawet jak zaproponował mi pomoc odmóiłam juz potrafie o siebie zadbać.
-Przez cały czas jaki razem spędzaliśmy czułam sie niezwykle szczęśłiwa ale zaczeło mi czegoś brakować a mianowicie własnej przestrzeni i własnego życia takiej iskry tajemniczości wiesz w dodatku gdy wiedzieliśmy o sobie coraz więcej i więcej zaczełam się bać że się sobą znudzimy a to mnie przeraziło nie chce ci tego drugi raz tłumaczyć ale dzięki temu dystansowi poczółąm jak bardzo za tobą tęsknie iw ogóle jak bardzo mi ciebie brakuje- gdy tak mówiłam siedział obok i nic nie mówił tylko wzdychał, a gdy skończyłam przytulił mnie i pocałował.
-Doskonale to rozumiem ale wiesz ja własnie przez ten czas zanim się obudziłaś i zanim zaczeliśmy ze sobą rozmawiać tak bardzo cierpiałem wiedząc o tobie i niemogąc z tobą być tak jak powinienem dlatego też tak bardzo mi zależało aby się z tobą nie rozstawać skoro już mogliśmy być razem- jego stłumiony głos brzmiał tak smutno a jego oddech taki gorący na mojej szyji  sprawił iz się lekko podnieciłam. Wiem wiem w takiej chwili sie podniecać ale co ja moge poradzić. Przez cały czas jaki sędziliśmy razem Leo ani razu nie zrobił kroku abyśmy się prawde móiąc ze sobą przespali. Były pieszczoty i często się całowaliśmy ale no żadnego seksu. Zaczełam się zastanawiać czy to aby nie moja wina ponieważ jeżdże na wóżku i może nie jestem jakoś tak seksowna?
Sama nie wiem. Z tego powodu w sumie też chciałam się oddalić.
Teraz gdy mnie tak przytula a jego oddech tak goracy dotykał mojej szyji oraz jego usta ocierające się o moją skóre wprawiały mnie w lekkie drżenie podniecenia. Byłam na granicy ale tego nie mogłam mu powiedziec poniewaz bałam się że mnie zostawi lub wymysli jakiś powód aby tego ne robić. Więc siedziałam tak i wdychałam jego zapach jednocześnie czując podniecenie rosnące z każda chwilą. Leo nie robił nic tylko mnie przytulał od czasu do czasu ocierając się o mnie nosem lub wargami.
Mało co nie oszalłam przez to.
-Leo jest coś o czym chce pogadać- szepnełam mu do ucha jednocześnie próbując go odepchnąć.
Jednak on nie zareagował. W  tym momencie milion myśli przebiegło mi przez głowe.
Ostatnia jaka była to że może on chce się ze mna przespać ale coś go powstrzymuje. Nagle poczułam jak jego ręka wedruje po moim brzuchu. Zachichotałam ponieważ mam gilgotki.
Powinniśmy byliz robić to już dawno temu ale nie chciałem na ciebie naciskać a potem się bałem, że nie bedziesz chciała ale sam byłem takim kretynem niczego nie widząc lub udając że nie widze noż kurde- popchnął mnie na łżóko i zaczął całowąc z pasją. Zaskoczył mnie ale i ucieszył. Oddałam mu się cała. No trochę się naczekałam więc musiałam się nacieszyć. Na szczęście mojej współlokatorki nie było do wieczora za co byłam jej wdzięczna.
-To co wrócisz ze mną do domu?- zapytał gdy już po wszystkim siedzieliśmy spokojnie i piliśmy herbatę.
-Nie wróce dopoki nie skończe tu swojego roku a więc dopiero w czerwcu heh- zaśmiałam się gdy zobaczyłam jego kwaśną minę. 
-Tego się spodziewałem więc nawet się nie kłóce ale tym razem się odzywaj- szepnął czule i mnie pocałoał. 
Nic nie mogłam poradzić na fakt iz jednak kocham tego faceta do szaleństwa.
Nie pozostało nam nic tylko porozmawiać o całym tym czasie jaki nam minął na tej rozłące ale na to mamy przeciez całą noc.

***************
Kochani moi w końcu koniec. Mam nadzieję iż was nie rozczarowąłm i ze ta opowieść w jakiś sposób do was dotarła i n ie jesteście zbyt zmęczeni czekaniem lub nudzeniem się przy każdym rozdziale. Serdecznie dziękuje za wszelskie komentarze jak i słowa krytyki. Dage Ree t zwłacza powinnaś na nie zasłóżyć dzięki tobie sama zaczełam patrzec jak pisze i buziak ci się nalżey ze ci się chciało:*...
Serdecznie was wszystkim pozdrawiam i uściski pozostawiam wam:D
Wasza Ognista vs Bogusia vs Nanami...
Kocham was i mam nadzieje ze jeszcze coś napisze:D

sobota, 2 lutego 2013

19. Teraz już wiem kim dla mnie jesteś...


Przez kilka następnych dni nie wychodziłam z pokoju. Tylko mama mogła do mnie wejść. Nikomu innemu na to nie pozwalałam. Nie miałam na to ochoty. Leo dzwonił codziennie z prośbą o rozmowę ale jak prosiłam moją mamę cały czas odmawiała mówiąc iż nie mam ochoty. W końcu minął tydzień, a ja nadal siedziałam w swoim pokoju. Jakoś wiedziałam, że to tchórzostwo z mojej strony mimo to nie umiałam się przemóc aby wyjść.
Jednakże tego dnia coś mi kazało wyjść. Ubrałam się i wyjechałam na wózku z domu. Nikt nie zauważył.
Pojechałam do parku. Nie wiem czemu właśnie tam, ale coś w środku mnie samo mnie tu przyprowadziło.
Stanęłam przy huśtawkach. Miejsce gdzie zobaczyłam Leo po raz pierwszy.
-Ech jak to wszystko mogło się wydarzyć?- zapytałam sama siebie nie oczekując żadnej odpowiedzi. Jednak odpowiedź nadeszła i to z dość nieoczekiwanej strony.
Nagle wokół mnie zrobiło się niesamowicie lazurowo. Jakbym była w jakiejś przestrzeni. Rozejrzałam się i niczego oprócz tego pięknego koloru nie widziałam.
-Powinnaś już sobie przypomnieć- usłyszałam nagle głos. Przede mną ukazał się smok. Był biały. Obok niego stała dziewczyna i uśmiechała się do mnie ciepło. Znałam ją. Wyglądała identycznie jak ja. Miała białe włosy.
-Wiesz kim jestem prawda?- jej twarz biła ciepłem.
-Tak ale dlaczego?- nie wiedziałam co mam zrobić. Podeszła do mnie.
-Wiem jak się czujesz ale wiedz że ja zawsze byłam w tobie ale musiałam zostać zapomniana- biały smok skinął głową.
-Dlaczego?- tak wiele pytań a ja to tylko umiałam zadać.
-Widzisz tak naprawdę żyjemy w dwóch różnych światach ja pochodzę z krainy gdzie są tacy ludzie posiadający energie zwaną "cytem" a ty żyjesz w świecie gdzie o czymś takim pisze się tylko bajki, ale jesteśmy jednością połączone tym samym losem i życiem, a i jeszcze kochamy tak samo a widząc twój trud zrozumienia wszystkiego postanowiłam w końcu wrócić do twojej pamięci abyś mogła w końcu być z nim- uśmiechnęła się lekko.
-To prawda że zakochałaś się w nim a mimo to odmówiłaś mu ręki?- nie wiem czemu zadałam to pytanie.
-Tak to było dość ciekawe ale starał się dla mnie tak bardzo więc w końcu musiałam mu ulec zwłaszcza że nie umiałam bez niego żyć- tym razem na jej twarzy pojawił się smutek.
-Gdy ty byłaś w śpiączce żyłaś we mnie ale nieświadoma dlatego tuż po przebudzeniu zapomniałaś o wszystkim ponieważ dla ciebie to był sen zaś dla mnie prawdziwe życie ale jak znów połączymy się ja nie wrócę do swojego świata ponieważ w tamtym świeicie ja już nie żyje ale ty za to możesz żyć dalej ze mną w sobie- dotknęła mnie w miejscy gdzie było moje serce.
-Myślisz że ja się połączymy to wszystkie te wspomnienia wrócą i będę w stanie w końcu zrozumieć Leo?- zapytałam trochę smutnym głosem.
-Tak jestem tego pewna- jej uśmiech był taki ciepły. Nie wiedziałam, że potrafię tak się uśmiechać. Widać potrafię.
-Dziękuje ci za to że mnie chroniłaś przez cały ten czas- tym razem skierowała się ku smokowi.
-Widziałam jak bardzo ci zależało aby ona mogła żyć swoim własnym życiem skąd mogłam wiedzieć iż twój mąż nie przestanie cię szukać nawet w jej świecie- smok ukazał na pysku coś na kształt uśmiechu.
-Mam nadziejże zwrócą ci twoje dzieci a ty tez będziesz szczęśliwa- białowłosa przytuliła się do smoka po czym podeszła do mnie i podała mi dłoń. Złapałam ją i nagle wszystko zniknęło. Zamrugałam kilka razy i zobaczyłam jak siedzę na wózku w parku tuż obok huśtawki.
-Wróciłam ale to było dziwne- szepnełam. Nagle tuż obok mnie pojawił się nie kto inny jak Leo. Moje serce zalało ciepło.
-Jezu wszyscy się martwili gdy tak nagle zniknęłaś- podszedł i uścisnął mnie mocno. Nie broniłam się co go zdziwiło ale i ucieszyło.
-Jak się domyśliłeś że tu będę?- spojrzał na mnie z uśmiechem.
-Coś w środku mnie samego mówiło mi że tu będziesz- wiedziałam że to powie ale mimo wszystko udawałam zdziwioną. Moją głowę zalały wszystkie wspomnienia jakie mi przekazała moja druga ja.
-Powiedz mi dlaczego teraz masz na imię Leo?- tym razem ujrzałam szok na jego twarzy by po chwili ujrzeć szczęście.
-Ageha już wszystko pamiętasz?- skinęłam głową.
-Wróciłam do samej siebie ponieważ to ty mnie odnalazłeś- uśmiechnęłam się z ciepłem w sercu.
-Agi skarbie jak się cieszę- przytulił mnie znowu.
-No dobrze ale odpowiedz mi na pytanie- usiadł na ławce tuz obok huśtawek.
-Właściwie to było tak że ja któregoś dnia tak po prostu obudziłem się z wszystkimi tymi wspomnieniami, fakt iż mam na imię Leo a nie Yu to już kwestia moich rodziców- tu się zaśmiał.
-Powiem szczerze ze nie umiałem sobie poradzić na początku z tym wszystkim tak jak ty ale szybko zrozumiałem że nie mam co z tym walczyć w dodatku w tym świecie nie mamy jak wziąć ślubu przed osiemnastką dlatego też umiałem zrobić tylko to zdjęcie na komputerze dzięki twojej siostrze Nanami która dała mi jedno z twoich- tu spojrzałam zdziwiona.
-Jak to możliwe że znałeś moją siostrę?- zaśmiała się.
-Widzę że ci jeszcze nie powiedziała a mianowicie ona i mój brat chodzili ze sobą gdy ty byłaś w śpiączce mieli ten sam powód co my ale teraz jest tak że Nana ma kogoś innego a Yu nie może tego tak do końca przeboleć a wydaje się że mój brat to ten sam chłopak który się z nią ożenił w tamtym świecie tylko Nana nie potrafi się z tym pogodzić albo czeka sam nie wiem- podrapał się po głowie zakłopotany.
-Rozumiem czyli Yu to inaczej Sham tak?- Leo skinął głową.
-Yu powiedział mi że miał to samo co ja ale wcześniej więc jakoś tak mi pomógł gdy już sobie nie radziłem- złapał moją dłoń i ścisnął ją mocno.
-Wiesz zastanawia mnie jedno dlaczego moja rodzina wcale się nie przejęła tak bardzo po moim przebudzeniu ze śpiączki- Leo zdziwiony spojrzał na mnie.
-To oni ci nic nie powiedzieli? Jakie to dziwne myślałem że już ci powiedzieli ale najwyraźniej nie- wstał i stanął za mną. Po chwili poczułam jak wózek zaczął się poruszać.
Pojechaliśmy do mojego domu a tam wszyscy czekali na mnie nawet ojciec który to przeważnie do domu wracał późnym wieczorem.
-Ageha skarbie nawet nie wiesz jak bardzo się martwiliśmy- moja mama przytuliła się do mnie.
-Oj mamuś nic mi nie jest naprawdę a to Leo mnie znalazł- wskazałam na niego.
-Czyli jednak co w końcu nie dało się tego ukryć co- usłyszałam głos ojca.
-Tak panie Nonohara mimo wszystko nawet tutaj jesteśmy razem- Leo się uśmiechnął. Popatrzyłam zdziwiona.
-Ale o co wam teraz chodzi?- wolałam żeby niczego przede mną nie ukrywali.
Moja mama wzięła mnie na bok i wszystko wytłumaczyła. Mianowicie moja rodzina cała znała ogólną sprawę z drugim światem i sami tez jakby się przebudzili będąc już w tym świecie i czekali tylko aż się obudzę. Potem jak się okazało ze nic nie pamiętam udawali przede mną że o niczym nie mają pojęcia tak abym nie czuła się dziwnie.
-No to nieźle się złożyło- stwierdziłam tylko.
-No to teraz musicie tylko czekać aż Ageha skończy 18 lat bo szybciej to wy ślubu nie weźmiecie- Nana tylko głośno powiedziała to co większość myślała.
Wiedziałam że skoro już wszystko pamiętam to moje uczucia się nie zmienią. Spojrzałam na Nanę i zrozumiałam jedno ona tez czekała na to aby połączyć się ze swoim ukochanym w tym świecie.
-Nana nie powinnaś była na mnie czekać- spojrzała na mnie z wdzięcznością i wybiegła z domu.
-A ta gdzie leci?- zapytał tata.
-Do swojego ukochanego- Mari bezpośrednia jak nigdy nie była w drugim świecie.
Zaśmialiśmy się tylko. Leo podszedł do mnie.
-Możemy teraz zostać sami?- zapytał szeptem.
-Jasne zaprowadzę cię do mojego pokoju- zaczęłam jechać w stronę mojego pokoju. Leo szedł za mną.
Gdy już naleźliśmy się w środku rozejrzał się tylko i uśmiechnął.
-Co się śmiejesz to jest pokój  nastolatki czego oczekiwałeś- on tylko usiadł obok mnie na łóżku.
-Właściwie to miałem poczekać ale skoro nawet twój ojciec powiedział że i tak musisz poczekać to zrobię to teraz- uklęknął przede mną.
-Co chcesz zrobić?- byłam zdziwiona jego zachowaniem.
-Słuchaj uważnie ponieważ powiem to tylko dzisiaj i teraz- złapał mnie za ręce i uśmiechnął się.
-Tak?- spojrzałam na niego z miłością jaką czułam w sercu. No właśnie przecież kocham go jako ja z tamtego świata i ja z tego świata. Nie powinnam się więc dziwić niczemu co jest z nim związane.
-Moja droga Ageho czy ty jako jedyne serce w mojej piersi jako jedyne światło w moim życiu sprawisz m i tę radość i zgodzisz się spędzić ze mną resztę swojego życia jako moja żona?- słowa tak uroczyste i jednocześnie tak słodkie w jego ustach brzmiały jak najpiękniejsza melodia. Poczułam, że zaraz się rozpłacze.
-Tak- wyszeptałam przez zaciśnięte gardło- tak tak tak- przytuliłam go mocno do siebie a on tylko uśmiechnął się szczęśliwy a potem pocałował mnie mocno i namiętnie.

************************************
tak to ja i nowy rozdział oby się spodobał... piszcie czekam na wszelkie komentarze zwłaszcza że to już przed ostatni.... 20 rozdział będzie ostatnim ponieważ nie mam już pomysłu ja pisać dalej tę zawiłą historie... buziaczki dobre duszki:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*

wtorek, 29 stycznia 2013

18. Jak to możliwe, że zapomniałam...


Nie wiedząc co mam poradzić na to iz na tym zdjęciu to własnie ja siedzę na kolanach Leo i uśmiecham się, siedziałam bez słowa.
Nie chciałam jednak wyjść na kogoś głupiego więc powiedziałam tylko:
-Wiesz wiem, że to co teraz ja widzę jest czysto praktycznie niemożliwe ponieważ z tego co mi mówisz byłam wtedy w śpiączce, a w dodatku ja mam ciemne włosy, a nie białe jak na tym zdjęciu- jego twarz wyrażała lekki smutek.
-Wiem, że to dziwne ale naprawdę jesteś moją żoną i to ty jesteś na tym zdjęciu- nie mogłam uwierzyć on dalej się upierał przy swoim.
-Proszę posadź mnie na wózku ja chce już wracać do domu- odstawiłam zdjęcie na stolik.
Nie mogłam patrzeć na niego. To było dla mnie za dużo. Zostałam posadzona na wózku i sama wyjechałam z tego domu. Szybko pojechałam do swojego domu. Ukryłam się w swoim pokoju by przemyśleć całą te sprawę.
-Ageha skarbie wszystko dobrze?- mama weszła do mojego pokoju ze zmartwioną miną.
-Tak po prostu miałam dzisiaj za dużo wrażeń- usiadłam i wzięłam poduszkę aby się w nią wtulić.
-Wiesz przed chwilą dzwonił jakiś Leo i pytał czy dojechałaś do domu bezpiecznie więc mu powiedziałam że jesteś u siebie i wtedy się rozłączył- byłam wdzięczna za troskę ale nie miałam ochoty na żadne kontakty z tym mężczyzną.
Mijały dni a ja jakoś nie umiałam zapomnieć. Była środa gdy pod szkoła zatrzymał się biały samochód.
Gdy spojrzałam przez okno jak większość to ujrzałam Leo wysiadającego z tego samochodu.
Podbiegł do niego Yu. Widziałam jak przez chwilę rozmawiali by po chwili ujrzeć jak Leo spojrzał wprost na mnie. Jakby wiedział że w tym oknie właśnie będę.
Uśmiechnął się i zaczął iść w stronę wejścia do szkoły. Yu chyba chciał go zatrzymać, ale Leo tylko go odgonił jak natrętną muchę. Zachichotałam ale szybko się opanowałam. Nauczyciel zgromił nasza klasę  więc wróciliśmy na miejsca. Nana była lekko blada.
-Ageha on chyba idzie do ciebie- szepnęła mi do ucha. Skinęłam głowa że wiem.
Nagle ktoś zapukał do drzwi i wszedł. Leo był niezwykle przystojny w czarnej marynarce założonej na biały cienki golf. Spodnie jakby specjalnie szyte dla niego także odzwierciedlały doskonały gust.
Byłam lekko zauroczona jego wyglądem, ale nie dałam niczego po sobie poznać.
-Przepraszam że przerywam lekcję ale czy mogę prosić na słowo jedną z pana uczennic?- zapytał uprzejmym tonem co mile zaskoczyło nauczyciela.
-Oczywiście, a o która uczennice panu chodzi panie...?-  tu zrobił pauzę.
-Jestem Leo Kawamasura i chciałbym porozmawiać z panną Agehą Nonohara jeśli pan pozwoli- tu się lekko odwrócił i spojrzał wprost w moje oczy.
-Ależ oczywiście panie Kawamasura- nauczyciel uśmiechnął się kazał mi wyjść na korytarz.
No nic musiałam jechać z a tym kolesiem.
Gdy znaleźliśmy się na korytarzu skierowałam się do mojego ulubionego miejsca. Stanęłam przy oknie. Było słonecznie i bez chmurno. 
-Więc o czym chciałes porozmawiać panie Kawamasura?- mój głos ociekał sarkazmem.
-Oj oj bez przesady możesz spokojnie mówić mi Leo- chyba nie zauważył sarkazmu albo udawał.
-Nieważne czy po imieniu czy po nazwisku ja nawet nie mam zamiaru utrzymywać z tobą kontaktu- wciąż na niego nie spoglądałam. Byłam urzeczona widokiem za oknem.
-Nie powinnaś tak mówić w końcu jesteśmy małżeństwem już ponad pół roku- jego głos był spokojny. 
-Nie wierze w te brednie na pewno robisz sobie ze mnie jakieś jaja żeby się zabawić bo ci się nudzi w tym świecie bogatych paniczyków- ach ta moja wredna strona.
-Nie prawda i ty tez dobrze o tym wiesz tylko nie umiesz się z tym pogodzić- tym razem się odwróciłam.
-Pogodzić z czym? Że niby wyszłam za mąż i ze jestem w tobie zakochana czy może że ty mnie dręczysz i nie dajesz spokoju ponieważ nie chcesz się pogodzić iż wciąż ci odmawiam bo ci po prostu nie wierze!- krzyczałam. Krzyczałam ponieważ byłam zła. Byłam zła ponieważ coś w środku mnie wciąż ciągnęło do tego faceta. Moje serce wciąż pragnęło go widywać i cieszyło się nawet w takiej sytuacji. Nienawidziłam siebie za to ponieważ nie potrafiłam zapanować nad swoimi uczuciami.
-Zakochałaś się we mnie tego jestem pewny i tego iż wzięliśmy ślub także ponieważ doskonale to pamiętam i nigdy nie zapomnę w tamtym czasie tez mi odmawiałaś, ale w końcu udało mi się ciebie przekonać gdy obiecałem ci że z tobą zostanę- gdy to powiedział w mojej głowie ukazała się obraz dziewczyny odmawiającej zielonookiemu mężczyźnie ponieważ się bała i jeszcze ich ślub. Nagle poczułam łzy w oczach. Ogarnął mnie taki nostalgiczny nastrój.
-Czy już sobie przypominasz?- kucnął przede mną. 
-Ale to niemożliwe- łzy już strumieniem spływały po mojej twarzy.
-Możliwe a ja wciąż czekałem aż sobie przypomnisz srebrnowłosy motylku- te słowa, ta twarz i ten uśmiech. To wszystko sprawiło iż do mojej głowy zaczęły napływać obrazy ze świata jakiego nigdy nie znałam ale jednocześnie jakbym wiedziała że to prawda.
Leo podniósł mój podbródek abym spojrzał mu w oczy i powoli zbliżył się do moje twarzy.
-Agi skarbie ja nigdy nie zapomniałem dlatego byłem w stanie cię odnaleźć nawet jeśli ty zapomniałaś- pocałował mnie mocno i namiętnie. J anie mogąc się temu oprzeć oddałam mu pocałunek. Ten smak to uczucie ta aura były dla mnie tak znajome jakbyśmy nie robili tego po raz pierwszy. Wystraszyło mnie to.
-Nie- odepchnęłam go.
-Błagam nie mąć mi w głowie ja już i tak sama nie wiem co mam myśleć więc proszę wybacz ale chce zostać sama- powiedziałam przez łzy. Widziałam na jego twarzy jakby ból. Jednak nie mogłam już dłużej wytrzymać. Odwróciłam się i odjechałam. Wsiadłam do windy i po wydostaniu się ze szkoły pojechałam wprost do domu. 
-Ageha a co ty robisz tak wcześnie w domu nie powinnaś być w szkole?- moja mam była całkowicie zaskoczona moim widokiem. Nic jej nie odpowiedziałam tylko pojechałam do swojego pokoju i ukryłam się w sowim łóżku.
Płakałam. Nie wiedziałam jak mam to wszystko odebrać i jak to wszystko poukładać. Moje serce biło wciąż szybko. Byłam szczęśliwa i jednocześnie smutna. 
-Ja chce o wszystkim zapomnieć przecież to niemożliwe- zachlipałam w poduszkę.

*************
to znowu ja heh dobrze mi idzie z pisaniem więc staram się skończyć wszystko abym nie musiała się martwić że nie ma nowych rozdziałów a tu zostało mi tak nie wiele oby szybko udało mi się to napisać :D
buziaki dobre duszki czytajcie i komentujcie:D:*:*:*:*:*:*:*:*:*

niedziela, 27 stycznia 2013

17. Pierwsze kroki ku dorosłości?...

Rozmyślałam o tym facecie o imieniu Leo przez co zapomniałam zupełnie o sprawie z prezentami i tajemniczym nieznajomym.
Miałam w głowie obraz jego twarzy i uśmiechu oraz tych pięknych zielonych oczu. Nie mogłam zapomnieć. Moje serce wciąż biło szybciej w oczekiwaniu na następne spotkanie jakby chciało go ujrzeć po długiej rozłące. Wiem że to dziwnie brzmi ale tak to właśnie czułam jakby moje serce go znało tylko w mojej głowie go nie było jakbym zapomniała. Jednak bałam się tego. Bałam się że moje serce się oszukuje. Przecież go wcale nie znałam wcześniej.
Każdy następny dzień zaraz po szkole spędzałam w parku przy huśtawce jakbym chciała go spotkać jakbym chciała aby się pokazał. Czułam że ktoś mnie obserwuje ale nikogo nie było. Byłam smutna że się nie pojawił.
W końcu przyszła niedziela po śniadaniu i rozmowie z rodzicami postanowiłam znów pojechać do parku. Jakoś mnie tam ciągnęło. Mimo, że zawiodłam się że nie pojawił się znów to jednak czekałam.
-Widzę, że mimo wszystko znów mogę cię spotkać- usłyszałam nagle za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam ten piękny uśmiech i zielone oczy.
-Jakoś mi się nudziło więc postanowiłam dzisiaj przyjść do parku znów się pohuśtać- odpowiedziałam nonszalancko jakbym wcale dzień w dzień na niego nie czekała z bijącym szybko sercem.
-To może znów pomogę?- jego głos był jak melodia grana tylko da mnie. Wsłuchiwałam się w ten ton zupełnie nie przejmując się otoczeniem. Wziął mnie na ręce i posadził na huśtawce. Zaczął mnie też bujać. Czułam się spokojna choć serce skakało jak spłoszony zając.
-Cieszę się że nów cię widzę Ageho- nie odwróciłam się ale uśmiechnęłam na e słowa ponieważ ja też byłam szczęśliwa znów mogąc go zobaczyć.
czy to można nazwać miłością? Możliwe ale nawet jeśli to czy on nie jest dla mnie zbyt dojrzały? Cz ja nie wydaje się dla niego zwykłym dzieckiem? Nie wiem. Mimo to ciesze się każda chwilą jaką razem tu i teraz spędzamy.
-Powinnaś częściej się tak huśtać wyglądasz wtedy jak motyl którym jest twoje imię- usłyszałam nagle.
No tak moje imię znaczy motyl.
-Jak masz rozpuszczone włosy to wyglądają jak skrzydła- ton jego głosu był delikatny i czuły. Chciałam się w nim zapomnieć.
-Wiesz chciałbym abyś coś zobaczyła ale nie wiem czy to odpowiedni moment- Leo przeszedł obok mnie i kucnął przede mną. Złapał mnie za ręce i ściskając je spojrzał wprost w moje oczy.
-Co masz na myśli?- byłam jednocześnie zestresowana i szczęśliwa.
-Wiesz jedź za mną to się przekonasz- wstał i zaczął iść, a ja za nim. 
Jadąc tak zastanawiałam się dlaczego miał tak poważną minę, ale coś mnie do niego ciągnęło.
Widząc jego plecy myślałam jaki jest przystojny i męski. Ciarki aż mnie przeszły. Rozejrzałam się w koło gdy dotarliśmy do dzielnicy ludzi dość bogatych. Aż się zdziwiłam jak to zobaczyłam. Zatrzymaliśmy się przy jednej willi. Piękny biały budynek. Budowla była chyba wzorowana na średniowiecznych małych dworach. Niezwykły widok musiałam stwierdzić. Leo otworzył bramę i wszedł, a ja zatrzymałam się przed.
-Proszę wejdź nie musisz się bać- jego uśmiech był dość pociągający. Nie byłam w stanie się oprzeć. Pojechałam za nim aż do wejścia, które było jakby specjalnie dostosowane do wózków. Taki podjazd aż pod drzwi, które były bardzo szerokie. Leo otworzył je a ja wjechałam do pięknego holu.
Na progu przywitał nas kamerdyner, który lekko się ukłonił. Mało co nie wybuchłam śmiechem, ale na szczęście się powstrzymałam.
Zostałam zaprowadzona do pokoju dziennego jeśli tak to można nazwać i posadzona na kanapie, a mój wózek postawiono obok.
Poczułam się lekko zagrożona ponieważ w ten sposób była raczej ubezwłasnowolniona. Brak jakiejkolwiek formy ucieczki w razie czego.
-Możesz mi teraz wytłumaczyć dlaczego zostałam tu przez ciebie przyprowadzona?- usiadł na przeciw mnie. Młoda kobieta w stroju pokojówki przyniosła herbatę. Leo spojrzał na mnie wzrokiem jakby osoby widzącej kogoś po wielu latach rozłąki. Powaga tak to wyglądało, ale po chwili nic nie widziałam w jego oczach.
Dziwne, a niby czemu miałby tak wyglądać? Nieważne, popiłam ciepły napój i spojrzałam na widok za oknem.
-Wiem, że pewnie jesteś dość zdziwiona i zapewne lekko zdenerwowana całą tą sytuacją, ale wierz mi nic ci nie grozi, a jak nie wierzysz mi to może uwierzysz jemu- wskazał na chłopaka właśnie chodzącego do pokoju w którym siedzieliśmy. Był to Yu we własnej osobie. Teraz zajarzyłam czemu Leo kogoś mi przypominał. Yu to była jego kopia, ale mniejsza. Też nie zajarzyła. Moja głupota mnie poraża. Jedyną różnica był uśmiech.
-O Agi to ty a co ty tu robisz?- zapytał uśmiechnięty i wcale nie zdziwiony moim widokiem.
-Mogę zapytać o to samo i jeszcze nie nazywaj mnie Agi jasne- byłam zła na niego.
-Aj no weź przecież nie ma w tym nic złego, że cie tak nazywam, a ja co tu robię pytasz? a mieszkam to mój dom- wskazał na siedzącego naprzeciw mnie Leo i powiedział- a ten kolo to mój starszy brat Leo- byłam tym faktem tak zdziwiona, że nie mogłam słowa powiedzieć. Dlaczego tego ze sobą nie skojarzyłam?
-Powinnaś się teraz w lustrze zobaczyć Agi- zaśmiał się beztrosko. Leo wstał podszedł do brata  rąbnął go w głowę.
-Powinieneś zważać na słowa przecież wiesz dlaczego ona tu jest więc nie rób takich głupot jasne- aura wokół niego nagle się zmieniła jakby miał zaraz spłonąć cały budynek. Dziwne uczucie. Widocznie się wściekł.
Yu tylko pokiwał głowa po czym szybko wyszedł wbiegając na schody. 
-Więc proszę wytłumacz mi teraz o co w tym wszystkim chodzi- byłam już dość zestresowana cała tą sytuacją i zła na Yu, ale to szczegół.
-Dobrze poczekaj chwilę zaraz ci coś pokarze- podniósł rękę by po chwili przy nas pojawił się jakiś lokajopodobny chłopak z tacą na ręce. Na tej tacy stało zdjęcie w ramce.
-Proszę weź je i przyjrzyj się dobrze- sięgnęłam po nie i spojrzałam. 
-Ale jak to... jak to możliwe przecież ja cię nie znam i co to wszystko ma znaczyć?!- ciężki szok.

*************
w końcu doszłam do momentu gdy Ageha zobaczyła zdjęcie heh.
teraz to już powoli ku końcowi sie zmierza.. nareście poniewaz bałam się że sie nie uda i gdzieś w połowie zrezygnuje... heh.... buziaki dobre duszki:*:*:*:*:*:*:*:*:*

czwartek, 24 stycznia 2013

16. Nie wiele sama rozumiem więc daj mi chociaż odrobinę...


Nie jestem aż tak uparta i głupia żeby wdawać się w rozmowy o wytłumaczeniu mi wszystkiego więc zrezygnowałam. Pojechałam więc do domu bez słowa. Prędzej czy później Nana mi wszystko powie o jej relacjach z Yu.
-Wciąż o tym myślisz nawet jeśli nic nie mówisz- usłyszałam moją siostrę.
-Taaa właściwie trochę mnie to zasmuciło wiesz ponieważ nie wiem jeszcze o co w tym wszystkim chodzi, ale wiesz co odpuszczę to sobie- posmutniałam. Jadąc przez park poczułam chłodny wiatr.
W domu już nawet nie myślałam  o słowach Yu i Nanami.
Następnego dnia po szkole wybrałam się do sklepu. jadąc przez park znów czułam delikatny podmuch wiatru. Rozejrzałam się i nie zobaczyłam nikogo. Byłam sama. Ruszyłam dalej. Po skończonych zakupach znów pojechałam przez park ponieważ chciałam sprawdzić czy uda mi się pohuśtać.
W końcu dojechałam do placu zabaw i próbowałam przesiąść się na huśtawkę. Niestety to było strasznie trudne. 
-Może pomogę?- usłyszałam za plecami głos, który sprawił iż moje serce zadrżało jakby ucieszone.
-Nie dziękuje poradzę sobie sama- nie odwróciłam się nawet.
-Może jednak ponieważ widzę, że sobie nie radzisz- nagle zostałam podniesiona jak księżniczka i posadzona na huśtawce.
Spojrzałam na mężczyznę, który to zrobił. Wysoki z czarnymi włosami i pięknymi zielonymi oczyma. Kogo mi przypominał, serce skakało ze szczęścia. Tak ze szczęścia aż sama nie wiedziałam dlaczego przecież widzę go po raz pierwszy. 
-Dziękuje- wybąkałam trochę zawstydzona.
-Nie ma za co- jego uśmiech mnie onieśmielał.
-Czy pan tak zawsze pomaga czy to przypadek?- zapytałam ponieważ z nerwów nie widziałam co mam robić.
-Właściwie to obserwowałem cię już dłuższy czas i błagam nie mów do mnie pan mam na imię Leo- znów się uśmiechnął a moje serce mało nie wyskoczyło mi z klatki, tak szybko biło.
Zaczął mnie bujać delikatnie. Huśtana tak czułam się w końcu jakoś tak normalnie. Mimo iż moje nogi bezwładnie zwisały to jakoś mi to nie przeszkadzało. Prawda jest taka, że ja chciałam chodzić. Wciąż się zastanawiałam czemu moja rodzina nie zareagowała jakoś inaczej na moje przebudzenie ponieważ zachowywali się jakoś zbyt normalnie. teraz jak o tym myślę to oni podeszli do tego zbyt spokojnie.
-Coś tak zamyśliła panienko?- jego głos był łagodny i jednocześnie taki głęboki. Wyrwał mnie z zadumy.
Spojrzałam w tę zieleń jego oczu i o mało nie utonęłam. czy to się nazywa miłość od pierwszego wejrzenia? Nie zaraz coś mi nie pasuje to uczucie jakbym go znała i moje serce skaczące ze szczęścia jakby go znało.
To wszystko do siebie nie pasuje.
-Powiedz mi czy my się znamy?- nie wiem czemu ale właśnie takie uczucie mi towarzyszyło odkąd go usłyszałam.
-Jakby to powiedzieć i tak i nie- to była dość dziwna odpowiedź.
-Nie rozumiem- Leo podrapał się w głowę.
-Nie jestem ci tego w stanie wytłumaczyć, a teraz wybacz muszę już iść- i już wstał ponieważ siadł na huśtawkę obok mnie.
-Czekaj może najpierw posadź mnie na wózek sama raczej nie dam rady- było mi trochę głupio ,a le chciałam znów poczuć jego ciepło. Boże ale ze mnie idiotka! Jakoś tak nie chciałam się z nim rozstawać ale nie wiedziałam czemu.
-Dobrze- znów się uśmiechnął a ja poczułam jak mi serce mięknie  i topnieje od tego pięknego uśmiechu.
Gdy już mnie posadził podziękowałam i on się pożegnał. Gdy zaczął się oddalać w końcu zajarzyłam ze się nie przedstawiłam
-Jestem Ageha!- krzyknęłam. Podniósł rękę na znak że usłyszał i zniknął w jednej z alejek. 
Powinnam była pogadać z nim dłużej.
Jednakże coś kazało mi pozwolić mu odejść i dlatego tylko za nim spoglądałam.
Musze się dowiedzieć o nim więcej jak będzie okazja go spotkać.


**************************
tak tak ostatnio mam za mało czasu i jeszcze tyle do napisania heh
buziaki moje dobre duszki :*:*:*:*:*
proszę piszcie co sądzicie kocham <3

niedziela, 6 stycznia 2013

15. Proszę wróć...

Byłam dość smutna patrząc na zdjęcie jakie własnie trzymałam w ręku. Było śliczne, ale jednoczesnie tak nierealne.
Przecież to niemożliwe abym wzieła ślub z kims kogo nie znam oraz fakt, że jesteśmy oboje na tym zdjęciu mimo iż ja byłam w tym czasie w głębokiej śpiączce.
Co dziwiło najbardziej to to, że Yu, o którym mówiła moja sis nie był tą osobą jaką podejrzewałam, tylko jego starszy brat Leo.
Jednakże żeby wytłumaczyć tę sytuację w jakiej się obecnie znajdowałam wróćmy do początku.
Tydzień wczesniej...
-Jak mi wytłumaczysz fakt, że ten kolo może być przyczyną tych dziwnych prezentów?- Nana spojrzała na mnie zdziwiona. Znajdowałam się właśnie przed oknem w szkolnym korytarzu, gdzie zawsze stawałam po lekcjach. Nana mi towarzyszyła ponieważ chciała spotkać tego całego Yu, aby móc wytłumaczyć całą tę sytuację.
-Sama nie wiem, ale wiesz co?- odwróciłam się w jej stronę.- Powinnaś mi bardziej wierzyć mimo wszystko to on zaczął- znów spojrzałam przez okno.
Na dworze właśnie lało. Deszcz spokojnie spływał po szybie zostawiając ścieżki dla następnych kropel.
Czułam wewętrzną frustrację. Nie chciałam jednak tej sprawy zostawiać tak sobie. Czuam, że to coś ma głębsze dno.
-Jesteś zbyt sfrustrowana powinnas na razie sobie odpuścić- Nana dobrze mnie znała.
-Nie odpuszcze, bo to nie jest coś błachego- byłam zdeterminowana.
-Gadasz jak pokręcona wiesz- Nana jakoś dziwnie się zachowywała. Już miałam zapytać o powód jej zdenerwowania, gdy nagle w korytarzu pojwł się Yu. Jak tylko mnie zobaczył uśmiechnał się i pomachał jakbyśmy sie znali nie wiadomo jak długo. Podszedł cichym i spokojnym krokiem.
-Cześć wam dziewczyny- jego melodyjny głos jakoś tak dżwięczał mi w głowie jak echo odbijane od gór.
-Cześc Yu co porabiasz o tej porze w szkole?- Nan najwyraźniej go znała lepiej niż można byo przypuszczać. gdy tak na nią spojrzałam ujrzałam jej dziwną minę oraz drżenie rak. To nie był strach o nie. Określiłabym to raczej jak rodzaj zdenerowania przy spotkaniu z kimś kogo się spotykac nie chciało.
Widocznie łączyło ich coś z przeszłości o czym mi nie powiedziała z jej znanych przyczyn. Nie wnikałam, ale czułam, że sama mi o tym powie ponieważ doskonale wie, że nie zapytam.
-Powinnaś być teraz z Nickiem jak mniema- powiedział dość dziwnym tonem mimo usmiechu wciąz znajdującego się na jego twarzy. Tym razem tylko potwierdził moje przypuszczenia na temat ich relacji.
Musieli byc razem zanimjeszcze sie wybudziłam ze śiączki.
Mam nadzieję że szybko to minie to dziwne uczucie jakby mnie ktoś podglądał.
Czułam to na całym ciele. To teraz nieważne.
-Jesteś Yu co nie?- spojrzał na mnie.
-Tak
-Możesz mi coś wytłumaczyć proszę?- w myślach zaś błagałam żeby mnie nie oszukiwał.
-Jasne pytaj- podszedł i usiadł na podłodzę obok mnie.
-Widzisz odkąd sie pierwszy raz zobaczyliśmy mam wrażenie że coś jest nie tak zwłaszcza że ostatnio dostaje dziwne prezenty- spojrzałam na niego- wiesz chodzi mi o to czy ty masz coś z tym wspólnego i czy ci się cos nie pomylilo?-
w zasadzie nie chciałam na niego napadać ani nic tylko nerwy wzieły góre. Jednakże on się wcale nie przejął tylko uśmiechnięty spoglądał na mnie.
-Wiem że to co powiem dziwnie zabrzmi ale mówię prawde -spojrzał na mnie dziwnie- jestem w jakims tylko stopniu z tym związany- westchnął ciężko.
-Nie chciałem ci o tym mówić ale może najlepiej bedzie jak o tym zapomnisz- dodał po chwili i wstał z ziemi.
Nana spoglądała na niego dziwnie jakby wiedząc o co chodzi. Szkoda, że ja nie wiem.
Czasem żałuje że nie moge czytac w myślach.

*********
powaga taki krótki mi wyszedł??
więcej nie byłam w stanie na teraz wymyślić a chciałam coś wrzucić
buziaki dobre duszki:*:*:*:*:*:*