czwartek, 24 stycznia 2013

16. Nie wiele sama rozumiem więc daj mi chociaż odrobinę...


Nie jestem aż tak uparta i głupia żeby wdawać się w rozmowy o wytłumaczeniu mi wszystkiego więc zrezygnowałam. Pojechałam więc do domu bez słowa. Prędzej czy później Nana mi wszystko powie o jej relacjach z Yu.
-Wciąż o tym myślisz nawet jeśli nic nie mówisz- usłyszałam moją siostrę.
-Taaa właściwie trochę mnie to zasmuciło wiesz ponieważ nie wiem jeszcze o co w tym wszystkim chodzi, ale wiesz co odpuszczę to sobie- posmutniałam. Jadąc przez park poczułam chłodny wiatr.
W domu już nawet nie myślałam  o słowach Yu i Nanami.
Następnego dnia po szkole wybrałam się do sklepu. jadąc przez park znów czułam delikatny podmuch wiatru. Rozejrzałam się i nie zobaczyłam nikogo. Byłam sama. Ruszyłam dalej. Po skończonych zakupach znów pojechałam przez park ponieważ chciałam sprawdzić czy uda mi się pohuśtać.
W końcu dojechałam do placu zabaw i próbowałam przesiąść się na huśtawkę. Niestety to było strasznie trudne. 
-Może pomogę?- usłyszałam za plecami głos, który sprawił iż moje serce zadrżało jakby ucieszone.
-Nie dziękuje poradzę sobie sama- nie odwróciłam się nawet.
-Może jednak ponieważ widzę, że sobie nie radzisz- nagle zostałam podniesiona jak księżniczka i posadzona na huśtawce.
Spojrzałam na mężczyznę, który to zrobił. Wysoki z czarnymi włosami i pięknymi zielonymi oczyma. Kogo mi przypominał, serce skakało ze szczęścia. Tak ze szczęścia aż sama nie wiedziałam dlaczego przecież widzę go po raz pierwszy. 
-Dziękuje- wybąkałam trochę zawstydzona.
-Nie ma za co- jego uśmiech mnie onieśmielał.
-Czy pan tak zawsze pomaga czy to przypadek?- zapytałam ponieważ z nerwów nie widziałam co mam robić.
-Właściwie to obserwowałem cię już dłuższy czas i błagam nie mów do mnie pan mam na imię Leo- znów się uśmiechnął a moje serce mało nie wyskoczyło mi z klatki, tak szybko biło.
Zaczął mnie bujać delikatnie. Huśtana tak czułam się w końcu jakoś tak normalnie. Mimo iż moje nogi bezwładnie zwisały to jakoś mi to nie przeszkadzało. Prawda jest taka, że ja chciałam chodzić. Wciąż się zastanawiałam czemu moja rodzina nie zareagowała jakoś inaczej na moje przebudzenie ponieważ zachowywali się jakoś zbyt normalnie. teraz jak o tym myślę to oni podeszli do tego zbyt spokojnie.
-Coś tak zamyśliła panienko?- jego głos był łagodny i jednocześnie taki głęboki. Wyrwał mnie z zadumy.
Spojrzałam w tę zieleń jego oczu i o mało nie utonęłam. czy to się nazywa miłość od pierwszego wejrzenia? Nie zaraz coś mi nie pasuje to uczucie jakbym go znała i moje serce skaczące ze szczęścia jakby go znało.
To wszystko do siebie nie pasuje.
-Powiedz mi czy my się znamy?- nie wiem czemu ale właśnie takie uczucie mi towarzyszyło odkąd go usłyszałam.
-Jakby to powiedzieć i tak i nie- to była dość dziwna odpowiedź.
-Nie rozumiem- Leo podrapał się w głowę.
-Nie jestem ci tego w stanie wytłumaczyć, a teraz wybacz muszę już iść- i już wstał ponieważ siadł na huśtawkę obok mnie.
-Czekaj może najpierw posadź mnie na wózek sama raczej nie dam rady- było mi trochę głupio ,a le chciałam znów poczuć jego ciepło. Boże ale ze mnie idiotka! Jakoś tak nie chciałam się z nim rozstawać ale nie wiedziałam czemu.
-Dobrze- znów się uśmiechnął a ja poczułam jak mi serce mięknie  i topnieje od tego pięknego uśmiechu.
Gdy już mnie posadził podziękowałam i on się pożegnał. Gdy zaczął się oddalać w końcu zajarzyłam ze się nie przedstawiłam
-Jestem Ageha!- krzyknęłam. Podniósł rękę na znak że usłyszał i zniknął w jednej z alejek. 
Powinnam była pogadać z nim dłużej.
Jednakże coś kazało mi pozwolić mu odejść i dlatego tylko za nim spoglądałam.
Musze się dowiedzieć o nim więcej jak będzie okazja go spotkać.


**************************
tak tak ostatnio mam za mało czasu i jeszcze tyle do napisania heh
buziaki moje dobre duszki :*:*:*:*:*
proszę piszcie co sądzicie kocham <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz