Nie
jestem aż tak uparta i głupia żeby wdawać się w rozmowy o
wytłumaczeniu mi wszystkiego więc zrezygnowałam. Pojechałam więc
do domu bez słowa. Prędzej czy później Nana mi wszystko powie o
jej relacjach z Yu.
-Wciąż
o tym myślisz nawet jeśli nic nie mówisz- usłyszałam moją
siostrę.
-Taaa
właściwie trochę mnie to zasmuciło wiesz ponieważ nie wiem
jeszcze o co w tym wszystkim chodzi, ale wiesz co odpuszczę to
sobie- posmutniałam. Jadąc przez park poczułam chłodny wiatr.
W
domu już nawet nie myślałam o słowach Yu i Nanami.
Następnego
dnia po szkole wybrałam się do sklepu. jadąc przez park znów
czułam delikatny podmuch wiatru. Rozejrzałam się i nie zobaczyłam
nikogo. Byłam sama. Ruszyłam dalej. Po skończonych zakupach znów
pojechałam przez park ponieważ chciałam sprawdzić czy uda mi się
pohuśtać.
W
końcu dojechałam do placu zabaw i próbowałam przesiąść się na
huśtawkę. Niestety to było strasznie trudne.
-Może
pomogę?- usłyszałam za plecami głos, który sprawił iż moje
serce zadrżało jakby ucieszone.
-Nie
dziękuje poradzę sobie sama- nie odwróciłam się nawet.
-Może
jednak ponieważ widzę, że sobie nie radzisz- nagle zostałam
podniesiona jak księżniczka i posadzona na huśtawce.
Spojrzałam
na mężczyznę, który to zrobił. Wysoki z czarnymi włosami i
pięknymi zielonymi oczyma. Kogo mi przypominał, serce skakało ze
szczęścia. Tak ze szczęścia aż sama nie wiedziałam dlaczego
przecież widzę go po raz pierwszy.
-Dziękuje-
wybąkałam trochę zawstydzona.
-Nie
ma za co- jego uśmiech mnie onieśmielał.
-Czy
pan tak zawsze pomaga czy to przypadek?- zapytałam ponieważ z
nerwów nie widziałam co mam robić.
-Właściwie
to obserwowałem cię już dłuższy czas i błagam nie mów do mnie
pan mam na imię Leo- znów się uśmiechnął a moje serce mało nie
wyskoczyło mi z klatki, tak szybko biło.
Zaczął
mnie bujać delikatnie. Huśtana tak czułam się w końcu jakoś tak
normalnie. Mimo iż moje nogi bezwładnie zwisały to jakoś mi to
nie przeszkadzało. Prawda jest taka, że ja chciałam chodzić.
Wciąż się zastanawiałam czemu moja rodzina nie zareagowała jakoś
inaczej na moje przebudzenie ponieważ zachowywali się jakoś zbyt
normalnie. teraz jak o tym myślę to oni podeszli do tego zbyt
spokojnie.
-Coś
tak zamyśliła panienko?- jego głos był łagodny i jednocześnie
taki głęboki. Wyrwał mnie z zadumy.
Spojrzałam
w tę zieleń jego oczu i o mało nie utonęłam. czy to się nazywa
miłość od pierwszego wejrzenia? Nie zaraz coś mi nie pasuje to
uczucie jakbym go znała i moje serce skaczące ze szczęścia jakby
go znało.
To
wszystko do siebie nie pasuje.
-Powiedz
mi czy my się znamy?- nie wiem czemu ale właśnie takie uczucie mi
towarzyszyło odkąd go usłyszałam.
-Jakby
to powiedzieć i tak i nie- to była dość dziwna odpowiedź.
-Nie
rozumiem- Leo podrapał się w głowę.
-Nie
jestem ci tego w stanie wytłumaczyć, a teraz wybacz muszę już
iść- i już wstał ponieważ siadł na huśtawkę obok mnie.
-Czekaj
może najpierw posadź mnie na wózek sama raczej nie dam rady- było
mi trochę głupio ,a le chciałam znów poczuć jego ciepło. Boże
ale ze mnie idiotka! Jakoś tak nie chciałam się z nim rozstawać
ale nie wiedziałam czemu.
-Dobrze-
znów się uśmiechnął a ja poczułam jak mi serce mięknie i
topnieje od tego pięknego uśmiechu.
Gdy
już mnie posadził podziękowałam i on się pożegnał. Gdy zaczął
się oddalać w końcu zajarzyłam ze się nie przedstawiłam
-Jestem Ageha!- krzyknęłam. Podniósł rękę na znak że usłyszał i
zniknął w jednej z alejek.
Powinnam
była pogadać z nim dłużej.
Jednakże
coś kazało mi pozwolić mu odejść i dlatego tylko za nim
spoglądałam.
Musze
się dowiedzieć o nim więcej jak będzie okazja go spotkać.
**************************
tak tak ostatnio mam za mało czasu i jeszcze tyle do napisania heh
buziaki moje dobre duszki :*:*:*:*:*
proszę piszcie co sądzicie kocham <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz