niedziela, 27 stycznia 2013

17. Pierwsze kroki ku dorosłości?...

Rozmyślałam o tym facecie o imieniu Leo przez co zapomniałam zupełnie o sprawie z prezentami i tajemniczym nieznajomym.
Miałam w głowie obraz jego twarzy i uśmiechu oraz tych pięknych zielonych oczu. Nie mogłam zapomnieć. Moje serce wciąż biło szybciej w oczekiwaniu na następne spotkanie jakby chciało go ujrzeć po długiej rozłące. Wiem że to dziwnie brzmi ale tak to właśnie czułam jakby moje serce go znało tylko w mojej głowie go nie było jakbym zapomniała. Jednak bałam się tego. Bałam się że moje serce się oszukuje. Przecież go wcale nie znałam wcześniej.
Każdy następny dzień zaraz po szkole spędzałam w parku przy huśtawce jakbym chciała go spotkać jakbym chciała aby się pokazał. Czułam że ktoś mnie obserwuje ale nikogo nie było. Byłam smutna że się nie pojawił.
W końcu przyszła niedziela po śniadaniu i rozmowie z rodzicami postanowiłam znów pojechać do parku. Jakoś mnie tam ciągnęło. Mimo, że zawiodłam się że nie pojawił się znów to jednak czekałam.
-Widzę, że mimo wszystko znów mogę cię spotkać- usłyszałam nagle za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam ten piękny uśmiech i zielone oczy.
-Jakoś mi się nudziło więc postanowiłam dzisiaj przyjść do parku znów się pohuśtać- odpowiedziałam nonszalancko jakbym wcale dzień w dzień na niego nie czekała z bijącym szybko sercem.
-To może znów pomogę?- jego głos był jak melodia grana tylko da mnie. Wsłuchiwałam się w ten ton zupełnie nie przejmując się otoczeniem. Wziął mnie na ręce i posadził na huśtawce. Zaczął mnie też bujać. Czułam się spokojna choć serce skakało jak spłoszony zając.
-Cieszę się że nów cię widzę Ageho- nie odwróciłam się ale uśmiechnęłam na e słowa ponieważ ja też byłam szczęśliwa znów mogąc go zobaczyć.
czy to można nazwać miłością? Możliwe ale nawet jeśli to czy on nie jest dla mnie zbyt dojrzały? Cz ja nie wydaje się dla niego zwykłym dzieckiem? Nie wiem. Mimo to ciesze się każda chwilą jaką razem tu i teraz spędzamy.
-Powinnaś częściej się tak huśtać wyglądasz wtedy jak motyl którym jest twoje imię- usłyszałam nagle.
No tak moje imię znaczy motyl.
-Jak masz rozpuszczone włosy to wyglądają jak skrzydła- ton jego głosu był delikatny i czuły. Chciałam się w nim zapomnieć.
-Wiesz chciałbym abyś coś zobaczyła ale nie wiem czy to odpowiedni moment- Leo przeszedł obok mnie i kucnął przede mną. Złapał mnie za ręce i ściskając je spojrzał wprost w moje oczy.
-Co masz na myśli?- byłam jednocześnie zestresowana i szczęśliwa.
-Wiesz jedź za mną to się przekonasz- wstał i zaczął iść, a ja za nim. 
Jadąc tak zastanawiałam się dlaczego miał tak poważną minę, ale coś mnie do niego ciągnęło.
Widząc jego plecy myślałam jaki jest przystojny i męski. Ciarki aż mnie przeszły. Rozejrzałam się w koło gdy dotarliśmy do dzielnicy ludzi dość bogatych. Aż się zdziwiłam jak to zobaczyłam. Zatrzymaliśmy się przy jednej willi. Piękny biały budynek. Budowla była chyba wzorowana na średniowiecznych małych dworach. Niezwykły widok musiałam stwierdzić. Leo otworzył bramę i wszedł, a ja zatrzymałam się przed.
-Proszę wejdź nie musisz się bać- jego uśmiech był dość pociągający. Nie byłam w stanie się oprzeć. Pojechałam za nim aż do wejścia, które było jakby specjalnie dostosowane do wózków. Taki podjazd aż pod drzwi, które były bardzo szerokie. Leo otworzył je a ja wjechałam do pięknego holu.
Na progu przywitał nas kamerdyner, który lekko się ukłonił. Mało co nie wybuchłam śmiechem, ale na szczęście się powstrzymałam.
Zostałam zaprowadzona do pokoju dziennego jeśli tak to można nazwać i posadzona na kanapie, a mój wózek postawiono obok.
Poczułam się lekko zagrożona ponieważ w ten sposób była raczej ubezwłasnowolniona. Brak jakiejkolwiek formy ucieczki w razie czego.
-Możesz mi teraz wytłumaczyć dlaczego zostałam tu przez ciebie przyprowadzona?- usiadł na przeciw mnie. Młoda kobieta w stroju pokojówki przyniosła herbatę. Leo spojrzał na mnie wzrokiem jakby osoby widzącej kogoś po wielu latach rozłąki. Powaga tak to wyglądało, ale po chwili nic nie widziałam w jego oczach.
Dziwne, a niby czemu miałby tak wyglądać? Nieważne, popiłam ciepły napój i spojrzałam na widok za oknem.
-Wiem, że pewnie jesteś dość zdziwiona i zapewne lekko zdenerwowana całą tą sytuacją, ale wierz mi nic ci nie grozi, a jak nie wierzysz mi to może uwierzysz jemu- wskazał na chłopaka właśnie chodzącego do pokoju w którym siedzieliśmy. Był to Yu we własnej osobie. Teraz zajarzyłam czemu Leo kogoś mi przypominał. Yu to była jego kopia, ale mniejsza. Też nie zajarzyła. Moja głupota mnie poraża. Jedyną różnica był uśmiech.
-O Agi to ty a co ty tu robisz?- zapytał uśmiechnięty i wcale nie zdziwiony moim widokiem.
-Mogę zapytać o to samo i jeszcze nie nazywaj mnie Agi jasne- byłam zła na niego.
-Aj no weź przecież nie ma w tym nic złego, że cie tak nazywam, a ja co tu robię pytasz? a mieszkam to mój dom- wskazał na siedzącego naprzeciw mnie Leo i powiedział- a ten kolo to mój starszy brat Leo- byłam tym faktem tak zdziwiona, że nie mogłam słowa powiedzieć. Dlaczego tego ze sobą nie skojarzyłam?
-Powinnaś się teraz w lustrze zobaczyć Agi- zaśmiał się beztrosko. Leo wstał podszedł do brata  rąbnął go w głowę.
-Powinieneś zważać na słowa przecież wiesz dlaczego ona tu jest więc nie rób takich głupot jasne- aura wokół niego nagle się zmieniła jakby miał zaraz spłonąć cały budynek. Dziwne uczucie. Widocznie się wściekł.
Yu tylko pokiwał głowa po czym szybko wyszedł wbiegając na schody. 
-Więc proszę wytłumacz mi teraz o co w tym wszystkim chodzi- byłam już dość zestresowana cała tą sytuacją i zła na Yu, ale to szczegół.
-Dobrze poczekaj chwilę zaraz ci coś pokarze- podniósł rękę by po chwili przy nas pojawił się jakiś lokajopodobny chłopak z tacą na ręce. Na tej tacy stało zdjęcie w ramce.
-Proszę weź je i przyjrzyj się dobrze- sięgnęłam po nie i spojrzałam. 
-Ale jak to... jak to możliwe przecież ja cię nie znam i co to wszystko ma znaczyć?!- ciężki szok.

*************
w końcu doszłam do momentu gdy Ageha zobaczyła zdjęcie heh.
teraz to już powoli ku końcowi sie zmierza.. nareście poniewaz bałam się że sie nie uda i gdzieś w połowie zrezygnuje... heh.... buziaki dobre duszki:*:*:*:*:*:*:*:*:*

1 komentarz:

  1. DageRee szczęśliwa, że wreszcie udało jej się coś wyskrobać i dodać postanowiła zobaczyć co tam u innych słychać. Nawet nie wiecie jaki szok przeżyła, kiedy weszła na bloga, którego uważała za martwego. I jeszcze doszły DWA rozdziały! Krótkie, ale dwa. Ciekawe byłoby zdjęcie, jeżeli ktoś w tamtej chwili miał aparat. Czyta i czyta, a interpunkcja zachowana tylko przed 'że' i 'ale', no, ale co z tego? Ludzie, nowe rozdziały nawet DageRee udobruchały! Ah, dzisiaj był taki dobry dzień...

    OdpowiedzUsuń