niedziela, 30 września 2012

4. Pierwsze odkrycie swojego przeznaczenia...

Szłam za Ryu. który to ciągnął moją rękę jakbym mu miała uciec. Choć to prawda, że ucieczka to pierwsze co mi do głowy przyszło. Niestety wiedziałam, że bez cytonu se nie poradzę, ale jesteśmy wśród ludzi i to jeszcze w stolicy, a kodeks nie pozwala na takie działania. Zaczęłam więc myśleć skąd ten koleś znał zasady kodeksu. Musi być kimś kto jest blisko z tym ich mistrzem. 
-Ne Ryu daj jakiejś informacji na temat tego waszego mistrza- powiedziałam zirytowanym głosem zbuntowanej nastolatki.:D
-"Waszego mistrza"? Czemu tak go nazywasz przecież to tez twój mistrz- powiedział zamiast odpowiedzieć na moje pytanie.
-Idiota bez skrupułów i to bez dwóch zdań- stwierdziłam.
-Dlaczego panienka tak uważa?- zapytał Marco idący po mojej drugiej stronie, ale nie dotykający mnie w ogóle.
-Ponieważ ja nie mam mistrza w formie osoby w dodatku on mnie nigdy niczego nie nauczył więc skąd ten durnowaty pomysł iż ja też mam go tak nazywać- sarkazm w mym głosie powalał.
Ryu stanął totalnie zdziwiony.
-Jak to nie miałaś mistrza za nauczyciela? On powiedział, że już miał okazje cię spotkać i to nawet kilka razy- powiedział zdecydowanym głosem.
-Wierz mi wkręcił cię żebyś z czystym sumieniem mógł mnie złapać i zaprowadzić do niego wiesz- odpowiedziałam najoczywistszą prawdę. Widziałam jego zaskoczenie na twarzy.
-To raczej oczywiste wiesz skoro wiedziałeś o kodeksie powinieneś był też wiedzieć o strukturze oddziaływania na siebie innych "posiadających"-powiedziałam gdy zatrzymaliśmy się nagle na środku ulicy.
-Jak to?- zapytał.
-Głupek- syknęłam w jego stronę na co sie wkurzył. Jednak dalej nic nie mówił tylko czekał na wyjaśnienia.
-Jezu po prostu to jest tak każdy z nas czyli "posiadających" doskonale wie o swoim istnieniu jeśli zbliży się do drugiego na określona odległość ja będąc tu zdążyłam już wyczuć troje innych "posiadających" oprócz mnie samej w dodatku jeśli dojdzie do konfrontacji czyli inaczej wymianie informacji przez przepływający przez nas cyton czyli energię jaką dysponujemy i dowiadujemy sie jakim typem cytonu jesteśmy- powiedziałam szybko i w miarę zrozumiale aby nie wyzywać ich od idiotów.
-Jak już mówiłam wiedziałabym, że ten koleś co go mistrzem nazywacie spotkał się ze mną wcześniej- dodałam po chwili łapania oddechu. Byłam trochę wkurzona, że muszę coś tak oczywistego tłumaczyć, ale po chwili się zreflektowałam. Bo przecież oni nie są tacy jak ja. Posmutniałam na tę myśl.
Chciałabym spotkać kogoś takiego jak ja. Takiego samego. Kogoś kto jak ja potrafi panować na wszystkimi czterema typami i żeby ta osoba wytłumaczyła mi po co ja jestem tutaj. Dlaczego robię to co robię. dlaczego opuściłam rodzinę wiedząc, że ich zranię. Dlaczego jestem tym kim jestem. 
-To wszystko nie ma sensu- powiedziałam na głos.
-Dlaczego?- zapytał Ryu.
-Ponieważ ja sama już nie wiem po co to robię i dlaczego jestem kim jestem, a muszę wrócić do domu, do mojej rodziny w dniu moich siedemnastych urodzin- odpowiedziałam smutnym głosem.
Ryu spojrzał na mnie jakby pytającym wzrokiem, ale nic nie powiedział. Nie chciał chyba abym się rozkleiła.
-Powiem ci tak, to twoja decyzja, a za swoje decyzje ty sama bierzesz odpowiedzialność więc musisz się z tym pogodzić jednocześnie starając sie znaleźć odpowiedź na nurtujące cię pytania wiesz- wyszeptał to takim głosem jakby sam przez to przechodził. Zrozumiałam w tym momencie, że wiele osób musi się z takimi problemami spotykać nie tylko ja. Ucieszyło mnie troszkę, że on zrozumiał. Nie wiem dlaczego, ale chciałam żeby to właśnie on mnie rozumiał. 
-To co idziemy dalej?- zapytał Marco uśmiechając się szeroko.
-Nie- powiedziałam.
-Jak to? przecież tym bardziej powinnaś iść do mistrza skoro dręczą cię takie problemy- powiedział Ryu ciągnąc mnie w stronę wież zamku.
-Nie ponieważ wiem jak pomóc waszemu mistrzowi, ale nie poświęcę przez to nie winnego życia!-krzyknęłam wyrywając się z uścisku jego ręki.
-No nie bądź taka i chodź spokojnie- powiedział Marco łapiąc moją drugą rękę.
No tak oni nie wiedzą o tym, że ja nie potrzebuję rąk do uwalniania energii cytonu.
-Sshi hi massa- i nagle znaleźliśmy sie w wielkim obłoku chmury, który jak mgła gęstsza od mleka owinęła nas. Dzięki temu zdołałam się uwolnić. Wiem, że złamałam jedno z praw kodeksu "posiadającego", ale nie mogłam pozwolić na to aby ten ich mistrz mnie spotkał.
Nagle przede mną pojawił się Karl z wyciągniętym mieczem. Chyba nie wiedział co robi, bo biegał jak oszalały. Kiedy to zobaczyłam szybko podniosłam ręce do góry i chmura tez się uniosła ukazując wszystko co zasłoniła. 
Niestety za późno. Karl wbiegł na mnie z wyciągniętym mieczem. 
Nagle świat wokół mnie jakby wstrzymał oddech, a wydarzenia postępowały jakby w zwolnionym tępię.
Miecz wbił się w mój brzuch przebijając go na wylot. Poczułam ból. Z moich ust na brodę spłynęła strużka krwi. Ja sama powoli upadłam na kolana podpierając się na drżących rękach. To było bolesne.
Myśli w mej głowie nagle zamieniły się w jedno słowo "boli". 
Boli, boli, boli, boli
-...ha!, ...geha!, Agehaaaaaa!- usłyszałam cichy krzyk i powoli zamykając oczy widziałam biegnącego w moją stronę Ryu i przerażoną twarz Karl'a.
Boli.... ostatnia myśl w mojej głowie zanim straciłam przytomność.

Sshi hi massa- obłok mgielny.
*************************
krótki rozdział ponieważ pisany na szybko
wrzucam teraz ponieważ mój projekt zajmie mi więcej czasu niż myślałam przez to postanowiłem wcześniej napisac rozdział.
buziaki dobre duszki i piszcie co sądzicie.
ps: nie zwracajcie uwagi na błędy już nie warto:P


4 komentarze:

  1. Wydaje mi się, że pierwsze opowiadanie było lepsze (A ty je bestio skończyłaś T^T) Czekam na dalsze...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie błędy?!O.o
    Kobietko! Wspaniałóy rozdział*_* I interesujące tłumaczenia Agehai *tak to się odmienia?O.o* z nutką sarkazmu i ironii, za która ja lubię^^ Poza tym, jesli zrobisz jej krzywdę, to cię znajdę>.< i... karzę napisać, że wszystko jest dobrz:3
    Pozdrawiam cieplutko^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odmienia się "Agehy" ale ona jest juz ranna więc raczej krzywda juz jej się stała:D
      w każdym bądź razie co będzie dalej to sie przekonasz w następnym rozdziale:D

      Usuń
  3. Toż to zacna opowieść jest... Bardzo mi się podoba ;D

    OdpowiedzUsuń