wtorek, 2 października 2012

5. Odkryty skarb...

Obudziłam się w wielkim pokoju. Próbowałam się podnieść, ale nagły ból mi na to nie pozwolił. Jęknęłam dość głośno. Nagle przy mnie pojawiła się postać pięknego mężczyzny. Wysoki z długimi prostymi i blond włosami jawił się niczym piękny duch. Jego ubiór odpowiadający zajęciu lekarza jakim zapewne jest świetnie na nim leżał. Można by się było zakochać od pierwszego wejrzenia. Ja jednak jestem odporna na uroki więc jedyne co pomyślałam gdy go zobaczyłam to "leśny duch drzewa".
Tak tak w naszym kraju istnieją takie nacje jak leśne duchy drzew lub nawet wodne duchy rzek lub jezior. Miałam nawet okazje spotkać lodowego ducha śniegu. Są to nacje żyjące w tym kraju od zarania dziejów. Sporo o nich czytałam więc jestem już je w stanie nawet rozpoznać.
-Jak się panienka czuję?- zapytał głosem podobnym do szumu drzew.
-Dziękuje "Senno" czuję się dobrze choć boli mnie w tym miejscu- wskazałam na swój brzuch.
-Nie musi sie panienka martwić ból przejdzie jak tylko się panienka nie będzie ruszać przez kilka dni- odpowiedział głębszym tonem głosu, który jeszcze bardziej upodobnił się do odgłosu szumu wiatru w koronie drzewa.
-Skąd wiedziała panienka kim jestem?- zapytał z nutką życzliwości. Spojrzałam na niego z uśmiechem.
-Miałam już okazje spotkać innych "Senno" i "Senni"- odpowiedziałam.
-Cieszy mnie twój szacunek do mojej osoby, ale nie ma potrzeby aby panienka była wobec mnie tak oficjalna wystarczy jeżeli panienka będzie się do mnie zwracać po imieniu, a na imię mi Forst- skłonił się.
-Forst-sen tak sie będę do ciebie zwracać ponieważ nie zasługuje na tak dużo, a ty jeśli możesz mów mi też po imieniu- powiedziałam także chyląc głowę.
-Dziękuję panienko Ageho- uśmiechnął się.
-Wyjdę teraz ponieważ ktoś czeka na korytarzu aby móc z tobą porozmawiać- skinęłam głową, a Forst-sen wyszedł. Zaraz jak tylko zamknęły się z anim drzwi do pokoju wpadł Ryu.
-Ageha nic ci nie jest?!- krzyknął z rozpaczą.
-Jezu mógłbyś się zamknąć wiesz- odpowiedziałam sarkastycznie. Już myślałam, że mnie zwymyśla, ale on tylko stanął i się uśmiechnął szeroko.
-Skoro jesteś się tak w stanie odgryźć panienko to znaczy, że już z tobą ok- podszedł powoli do mojego łóżka i usiadł na krześle, który zabrał od stolika stojącego przy oknie. Spojrzałam na niego i w jego oczach ujrzałam ulgę przemieszaną z poczuciem winy. Zrobiło mi się szkoda, ale po prawdzie wina była moja więc nie powinien sie tak czuć co nie. Złamałam jedną z zasad kodeksu "posiadającego" więc to, że zostałam ugodzona tym mieczem jest karą za to. 
Wiem, że to o czym teraz pomyślałam jest zbyt dziwne, ale to prawda. Energia cytonu rządzi się swoim własnym prawem. Żeby do tego dojść sporo krwi się wylało.  Dlatego też powstał kodeks "posiadającego". 
-Ryu proszę wpuść tu waszego mistrza ponieważ czeka już od chwili pod drzwiami- powiedziałam doskonale wyczuwając tego człowieka.
Ryu zdziwiony wstał i podszedł do drzwi i jak się okazało tam rzeczywiście stał jakiś mężczyzna. Był już w podeszłym wieku. Jego siwizna rzucał sie w oczy. Choć to też nie musiał być powód. Porozmawiali chwilkę i wszedł.
-Witaj szanowna panienko Ageho- powiedział i się ukłonił. Ryu był zdziwiony jego zachowaniem, a ja nie.
-Wybacz moją postawę w tej chwili więc jeśli pozwolisz skłonię tylko głowę- powiedziałam.
-Więc witaj szanowny panie Kreso- skłoniłam głowę. 
Ryu był jeszcze bardziej zszokowany.
-Wy...wy skąd wiecie jak się nazywacie przecież nikt was sobie nie przedstawiał ani nic- usiadł na drugim krześle ponieważ Kreso zajął jego miejsce.
-Nie musisz sobie tym zawracać głowy wasza wysokość- odpowiedział. 
-Dobrze, a zatem co cie sprowadza ponieważ ona jeszcze nie wyzdrowiała- odpowiedział.
-Jeśli panienka pozwoli na rozmowę- pozwoliłam- chciałbym zapytać tylko o jedną rzecz- spojrzał na mnie zza okularów jakie nosił na nosie. Spojrzałam na niego z trwogą ponieważ doskonale zdawałam sobie sprawę, iż kłamać nie mogę.
-Najpierw pozwól mi zadać pytanie ponieważ nurtuje mnie odkąd się dowiedziałam o pewnej sprawie- poprosiłam cichym głosem.
-Oczywiście, a więc?- czekał spokojnie. 
-Skąd ten koleś wie o kodeksie przecież zwykłych ludzi nie wolno zapoznawać z zasadami panującym wśród "posiadających" no chyba, że oddałeś mu go jako swoją pańszczyźnianę ponieważ postanowiłeś służyć człowiekowi- nie mogłabym w to uwierzyć nawet gdyby skłamał. 
-Jest tak jak mówisz panienko oddałem swój kodeks ponieważ postanowiłem służyć zwykłemu człowiekowi
i jak sama widzisz jest nim nasz książę Ryu ponieważ tylko on zna zasady- powiedział uśmiechając się jak poczciwy staruszek. Doskonale wiedziałam, że nie kłamie. Posmutniałam ponieważ oddanie swojego kodeksu zwykłemu człowiekowi równa się z tym iż rezygnujesz z wolności. 
-Nie musiałem tego robić, ale wiesz nie żałuję w ogóle- dodał jak tylko zobaczył moją minę. 
-Wiem o tym nie musisz mi mówić jednakże nawet jeśli nie zrobiłeś tego z przymusu to i tak oznacza jedno i to samo prawda- powiedział patrząc na niego poważnym wzrokiem.
-Tak wiem o tym, ale proszę sie nie przejmować panienko ponieważ nie miałem z tego powodu takich problemów..
-Jak to nie miałeś problemów, a to co cię teraz męczy, ta choroba to myślisz, że skąd się wzięła co??!! kretynie jeden!!- ach ten mój wybuchowy charakterek wiedziałam, że przesadziłam, ale nie mogłam powstrzymać języka.
-Jak to?- zapytał zdziwiony- skąd ty wiesz jakiego rodzaju to choroba?- jego postawa od razu się zmieniła.
-Ponieważ to nie jest pierwszy raz jak się z nią spotykam- dodałam po chwili milczenia.
-Jest na to lekarstwo?- tym razem Ryu zapytał z nadzieją.
-W sumie tak, ale niestety jest to zbyt straszne- przed oczami stanęły mi wspomnienia jak ratowałam tamtą osobę i jak nagle pojawił się inny "posiadający", który to użył właśnie tego ciężkiego rodzaju cytonu.
Oczywiście zdawałam sobie sprawę z tego iż Kreso też to widzi gdyż nie ukrywałam tego przed nim. Spojrzałam na niego i zobaczyłam jak przerażenie na chwilę objęło jego twarz. 
-Czy mogę teraz ja zadać ci jedno pytanie?- odwrócił uwagę od tematu jakby chciał na chwilę zapomnieć o tym co widział.. 
-Pozwolisz mi zatem panienko dowiedzieć się kim jesteś?- zapytał z powagą. Nie spodziewałam się tego. Byłam pewna, że zapyta o coś zgoła innego. Niestety nawet jeśli sie nie zgodzę to on i tak będzie mógł ujrzeć >mnie< taką jaką jestem.
Co innego mogłam powiedzieć.
-Dobrze rób jak uważasz, ale proszę nie bądź zdziwiony jak inni, których spotkałam- powiedziałam cicho.
-Nie musisz mi o tym mówić panienko, wierz mi wiele w życiu zdążyłem zobaczyć, ale dziękuję iż się panienka zgodziła- uśmiechnął się nieznacznie. Skinęłam głową na znak, że wiem o co mu chodziło.
-Ooou hikosate meh sea li kom karah mi- wyszeptał cyty powoli i skierował swoją energię ku mojej osobie. Wiedziałam co mnie teraz czeka, ale byłam już na tyle tego świadoma, że nie bałam sie już.
Pierwszy raz bałam się natłoku wszystkich wspomnień innego "posiadającego". 
Później już byłam w stanie sobie z tym radzić. Panowałam nad tym.
Teraz czekałam tylko na to żeby zmierzyć się z nowymi wspomnieniami. 
Nagle w mojej głowie zaczęły pojawiać się obrazy, wspomnienia, słowa oraz uczucia. Nagle zrozumiałam dlaczego Kreso podjął decyzję o oddaniu właśnie Ryu swojego kodeksu. Nie wiedziałam, że to z takiego powodu. Niestety nadal nie pochwalałam jego decyzji. Mimo, że nawet oddawał Ryu swoją energię życia.
Sam nie wiedział co robił gdy podjął decyzję o oddaniu kodeksu. 
Kodeks to tak właściwie cyt w postaci myśli przekazywanej przez krew. Dając zwykłemu człowiekowi napić się krwi "posiadający" oddaje mu swoją energię życia. Dzięki temu zwykły człowiek przejmuje jego życie. Teraz widziałam jak się poznali jak doszło do oddania kodeksu i jak Kreso zaczął chorować.
Całe swoje życie pokazał mi abym wiedział jakim typem dysponuje. Był typem ziemi. Najsilniejszym z czterech typów więc to dlatego tak długo był w stanie przeżyć. 
-Dlaczego właśnie ty?- usłyszałam to pytanie i spojrzałam na Kreso. Nawet zdziwiona nie byłam tym pytaniem.
-Szczerze sama nie wiem, ale właśnie dlatego też podjęłam taką decyzję- powiedziałam tylko tyle nie musiałam wyjaśniać.
-Tak to było niezwykle trudne zwłaszcza w takim wieku i przykro mi, że zostało już tylko tyle czasu panienko- złapał moją rękę i uścisnął. Uśmiechnęłam się smutno, ale też ucieszyłam się z jego zrozumienia.
-Zaraz zaraz możecie mi to wytłumaczyć, bo ja nic nie rozumiem- powiedział błagalnie Ryu patrząc na nas całkowicie ogłupiały.
-Nie ma na to czasu wasza wysokość-powiedział Kreso i wstał.
-Panie Kreso proszę ta decyzja należy do ciebie ja nie będę w stanie później tu zostać sam wiesz i jeszcze jedno zrobię to tylko ten jeden raz ponieważ teraz już wiem- powiedziałam i zobaczyłam łzy w oczach tego staruszka. Wiedziałam ile kosztowało go samo to żeby wymienić się ze mną swoją energią by się rozpoznać, ale o ratowanie życia błagał mnie tylko poprzez swoje myśli, uczucia, wspomnienia. Widziałam jak było mu ciężko by żyć w niewiedzy ile jeszcze czasu mu pozostało.
Ja wiedziałam ile jeszcze ma czasu. Niestety za mało więc musiał podjąć tę decyzję jak najszybciej.
-Proszę panienko daj mi czas do jutra- wiedziałam, że świadomość w jaki sposób mogę go uratować jest tak straszna iz musi sie z tym najpierw pogodzić zanim podejmie decyzję.
Gdy już wyszedł spojrzałam na Ryu.
-Może mi teraz łaskawię wasza wysokość wytłumaczy dlaczego ukrywał przede mną fakt iż jest następca tronu naszego władcy?- zapytałam uprzejmym głosem jakim powinnam była się zwracać od początku.
-He he teraz okazujesz mi szacunek? - zapytał zaśmiewając się z mojej czerwonej, z lekkiego wstydu, twarzy.
-Kretyn- szepnęłam na co on przestał się śmiać.
-Czyli jednak nie będziesz się do mnie formalnie zwracać mimo wszystko co- westchnął ciężko i podrapał po głowie jakby się zastanawiając nad tym co chciał mi powiedzieć.
-A więc tak misja odnalezienia ciebie była dość tajna więc nawet tobie nie mogłem nic zdradzić choć nie wątpię, że nawet jeśli bym ci zdradził kim jestem to i tak byś ze mną dobrowolnie nie poszła co nie- spojrzał mi w oczy, a ja ujrzałam iskierki radości. 
-Poczułam się senna czy pozwolisz, że odpocznę przez jakiś czas?-zapytałam.
-Oczywiście proszę- powiedział i szybko wyszedł.
Usiadłam mimo odczuwalnego bólu i spojrzałam na obraz za szybą okna. Wiatr delikatnie poruszał liśćmi drzew jakby chciał je ukołysać do snu. Byłam przepełniona uczuciem przerażenia. Wiedziałam, że mam coraz mniej czasu. Nie mogłam go marnować. 
Teraz tylko muszę czekać na decyzje jaką podejmie Kreso. Nie chciałam aby się zgodził, ale jakąkolwiek decyzje podejmie ja się dostosuje ponieważ powiedziałam, że ten jeden raz mu pomogę.
Nagle ujrzałam iskierki wokół siebie. Dawno ich nie było. Chyba dlatego, że ostatnim razem jak byłam ciężko ranna to miałam 14 lat. To już dwa lata co. Iskierki tańcząc wokół mnie zlewały się w jedno. Zamknęłam oczy i czekałam. Czułam słabość ponieważ te iskierki pobierały energię z mojego cytonu. Aby mnie uleczyć. Pierwszy raz je ujrzałam gdy miałam 5 lat. Spadłam z małego klifu i skręciłam kostkę. Byłam wtedy daleko od domu, ale nie było powodów do zmartwień. Niestety będąc taką małą dziewczynką nie mogłam sama sobie pomóc. Wtedy też pojawiły się te iskierki. Pomogły mi lecząc moją kostkę i dzięki temu mogłam wrócić do domu. 
Płacąc za to wysoką cenę.  Niestety nie wiedziałam o tym dopóki nie odeszłam z domu i poznałam Memoku. Jednego z "posiadających" dzięki któremu poznałam lodowego ducha śniegu.
Memoku był typem wodnym. Ucieszyłam sie gdy on jako pierwszy do mnie zagadał i poznał się ze mną. Nie był zły, że go odkryłam. Nie chciał też żadnej pomocy z mojej strony. Był pogodnym człowiekiem zakochanym w swojej towarzyszce. "Senni" była cudownym duchem. Nie mogłam sie oprzeć wrażeniu, że to ona go przy sobie trzymała jakby sie bała, że zostanie sama. Nie wnikałam w to. 
Memoku odkrył czym są tak naprawdę te iskry, które mnie leczą. Pobierając moją energię pobierały moje życie. Dlatego też wiedziałam, że mam coraz mniej czasu.
Jakieś pół godziny później iskry znikły. Nie miałam nad nimi władzy ponieważ pojawiały się same. 
Po mojej ranie nie było śladu. No może mała gwiazda ledwo widoczna jak odcisk. 
Wstałam i ubrałam sie w swoje rzeczy. Zamknęłam oczy.
-Milako se- powiedziałam i moim oczom ukazała sie droga prowadząca do wyjścia.
Potrzebowałam wiedzieć jak stąd wyjść. Wyszłam więc na korytarz gdzie nikogo nie było, ale dało sie wyczuć czyjąś obecność. Duch drzewa czyli Forst-sen. 
-Panienko Ageho w jaki sposób nie jest panienka ranna?- usłyszałam szum drzewa z nutką zdziwienia.
-Nie martw się o mnie Forst-sen już nie trzeba mi odpoczynku, ale nawet jeśli mam szansę stąd odejść bez słowa to już nie mogę- powiedziałam do niego ze smutnym uśmiechem. Poklepałam go po ramieniu i poszłam dalej. W końcu wydostałam się na plac przed budynkiem. Drzewa kołysane przez wiatr wydały z siebie piękne szumiące melodie. Stałam tak opierając się o płot i słuchałam. Nie było nikogo w pobliżu zaczęłam więc śpiewać:
-Szalej wietrze wśród polnych płatków kwiecia
szalej wietrze wśród polnych kłosów traw
wiej wietrzyku wiej odnajdź duszę tą
która mi pisana wśród tych polnych dróg
która mi pisana wśród tych małych nut
melodyjki śpiewanej dziś z moich ust
Nie wiedziałam, że mój głos niesie się echem i dociera do pokoi należących do Ryu. On tylko stał i słuchał melodyjnego głosu przypominającego szum strumienia leśnego i wiatru w koronach drzew. Nagle wyczułam "posiadającego" gdzieś blisko. Znałam go ponieważ już wcześniej się spotkaliśmy.  Nie był to mistrz, ale nieznajomy, który nauczył mnie przez przypadek jak wyleczyć "posiadającego", który oddał swój kodeks.
Nie mieliśmy okazji przebywać ze sobą na tyle długo aby poznać swoje imiona. Teraz jednak byłam to w stanie odkryć. Haku. Jego imię krótkie, ale takie ciepłe. 
Nagle pojawił się obok mnie. Podskoczyłam jak oparzona.
-Co jest Ageha czego się boisz- powiedział stając obok mnie w tym długim płaszczu. 
-Nic mi nie jest Haku, a nawet to nie musisz przecież pytać co nie- prychnęłam w odpowiedzi.
-Musimy się poznać lepiej ponieważ wcześniej nie było czasu czy więc uczynisz mi ten zaszczyt srebrnowłosy motylku i dasz się zaprosić na herbatę?- zapytał kłaniając się lekko. Zaczerwieniłam się, ale skinęłam głową, że się zgadzam. Złapał mnie za rękę i w jednej sekundzie znaleźliśmy się pod drzwiami kawiarni.
Typ powietrza. Tylko oni są w stanie tak szybko sie poruszać. Ja im tak nie dorównuje ponieważ nie ćwiczyłam sie tym. Gdy w końcu usiedliśmy przy stoliku i przyniesiono nam zamówioną herbatę Haku zapytał:
-Czy możesz mi wytłumaczyć w jaki to sposób potrafisz leczyć?- spojrzałam na niego wcale nie zdziwiona.
-Sam mi odpowiedz na to pytanie- powiedziałam popijając ciepły napar.
-Wiesz tylko typ powietrza potrafi leczyć za pomocą cytonu oprócz duchów, które to same w sobie są dość tajemnicze, ale nie są posiadającymi- dodał.
-Wiem zdołałam ich poznać- powiedziałam uśmiechając się na widok jego zdziwionej miny.
-No dobra skoro nie jesteś typem powietrza to kim jesteś?- zapytał.
-Nie wiem- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Nie musiałam kłamać nawet bym nie mogła, ale czułam się w jego towarzystwie dość dobrze i nie mogłam się pozbyć rażenia, że on czegoś po mnie oczekuje. 
-Kocham cie normalnie dziewczyno- powiedział to tak szczerze.
Zrobiłam się czerwona jak burak. Co on gada??!!


Ooou hikosate meh sea li kom karah mi- pokaż mi prawdę ukrytą w naturze.
Milako se- ukaż drogę
"Senno" i Senni"- tytuł wyrażany z szacunku do duchów nacji. Senno  odpowiada mężczyźnie Senni kobiecie... dodatek "-sen" dodaje się do imienia ducha aby i w ten sposób okazać mu szacunek jak pozwoli zwracać się do siebie po imieniu.
**************************************
Kochane dobre duszki oto i następny rozdział mych wypocin oby zdobył wasze uznanie jakie opiszecie w komentarzach na co licze zresztą:P:P:P:P:P
Miśku bądź cierpliwa podajrze w przyszłym tygodniu bedziesz mieć ten bonusik:D
Buziaki dobre duszki:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*...

4 komentarze:

  1. Ageha się czerwieni...Łiii!*_*
    Dobra koniec świrowania^^ Jaką cenę trzeba zapłacić, by uratować tego staruszka? No i Ryu jest księciem, serio?!O.o To mnie zagięłaś dziewczyno! Normalnie szczęka mi opadła:3
    Oj, oj ja chce jeszcze i jeszcze! Pisz!:D
    Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Alleya! Małpo! Ja to miałam napisać!
    (Przepraszam za małpę, wcale tak nie ufaszam xD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż nie obrażam się ze względu, że nauka uważa, że wszyscy pochodzimy od małpXD
      I Olu, kto szybszy ten lepszy:3

      A teraz coś do ciebie Bogumiło^^ Nie informowałam cię o nowościach, ponieważ, ja w ogóle nie informuję^^ Ale jeśli nadal masz takie życzenie, mogę zrobić wyjątek i pisać ci, gdy dodam nowy rozdział:3
      Pozdrawiam^^

      Usuń
    2. Więc będę powiadamiać^^ Z przyjemnością:3
      Oj, oj, jakie wyznanie^///^
      Pozdrawiam^^

      Usuń