poniedziałek, 26 listopada 2012

14. Pierwszy znak...

Dni mijały mi jak piasek w klepsydrze. Nie czułam nic szczególnego. Czasem pogadałam z kilkoma osobami z klasy, ale przeważnie wolałam być sama. Zawsze po lekcjach stawałam przy oknie na korytarzu i spoglądałam na drzewa jakbym chciała coś usłyszeć. Nie mogłam się pozbyć uczucia, że umknęło mi coś ważnego. Jakbym zapomniała o czymś. Tylko o czym do jasnej cholery??!!
Nie radziłam sobie z własnymi uczuciami, które były jak po przejściu trąby powietrznej.
"Muszę to jakoś poukładać ponieważ w ogóle nie dam rady"- pomyślałam zła na siebie.
Spojrzałam na zegarek i zauważyłam ze mam juz tylko godzinę by dostać się do szpitala na ćwiczenia. Utrapienie z tym, ale cóż lekarz ma nadzieję iż uda mi się odzyskać władze w nogach jeśli poćwiczę i bede cierpliwa. Ja uważałam, że to strata czasu.
Odwróciłam się w stronę windy gdy nagle zobaczyłam chłopaka. Zielonooki koleś z wcześniej.
-Cześć- pomachał do mnie.
-Cześć- odpowiedziałam cokolwiek niechętnie.
-Co porabiasz?-
-Jak byś nie zauważył to siedzę na wózku-
-To nie o to pytałem chodziło mi raczej co porabiasz tak ogólnie-
-Jadę do windy-
-Heh jesteś dość bezpośrednia-
-Po czym wniosek?-
-A tak jakoś-
-Spoko, a teraz muszę spadać-
-Nie zapytasz mnie nawet o powód czemu ja tu jestem?-
-A na co mi ta informacja?-
-Sam nie wiem uprzejmość nakazuje?-
-Jasne i zapewne ta wiedza przyda mi się w życiu zapewne-
-Auć- złapał się za serce jakbym go tam uderzyła.
-Zabij się i tak nie zapłacze-
-Wredna z ciebie istota-
-Życie-
-Wiesz powiem ci jedno-
-Co mianowicie?-
-Żałuj, że zapomniałaś Agi- tylko tyle mi powiedział i odszedł.
Nie rozumiałam tych słów. Co miał przez to na myśli?
Przeciez gościa nie znam, a on mnie za to tak. Cholera nawet w domu mnie tak nie nazywają.
"Agi" to przezwisko nadał mi kolega w podstawówce, ale on zupełnie inaczej wygląda.
W sumie to nawet nie jest śmieszne, że ktoś mnie zna, a ja nic o nim nie wiem.
Westchnęłam i podjechałam do windy. Nie wiedziałam, że jestem obserwowana przez tego zielonookiego nieznajomego.
Ciekawe naprawdę ciekawe.
W końcu przyjechałam do domu. Czekała tam na mnie mama z uśmiechem na twarzy.
-Co jest mamuś?- zapytałam cokolwiek zdziwiona.
-Przyszło cos do ciebie jest w twoim pokoju- odpowiedziała tylko i ukryła się w kuchni.
Ja nie mogąc nic na to odpowiedzieć skierowałam się tam.
Gdy już znalazłam się w nim ujrzałam jedyną inną rzecz od moich. Był to kwiat. Piękny nie do końca rozwinięty pąk róży herbacianej. Mojego ukochanego kwiatu. Nie wiedziałam co mam o tym Myślec gdy ujrzałam małą kopertę przyczepioną do łodygi. Była zaklejona więc nikt nie czytał treści. Podjechałam powoli i wzięłam kopertę do ręki. Przeczuwałam coś niezbyt dla mnie zrozumiałego. Nie wiedziałam tylko, że to będzie cos takiego.
Treść listu była dla mnie czymś tak zdumiewającym,  że o mało co nie spadłam z wózka.
Kochana Agi z okazji półrocznej rocznicy od naszego ślubu. Czekam. Twój kochający mąż.
Byłam tak wstrząśnięta, że zupełnie nie mogłam myśleć. Normalnie to chyba zwariowałam co nie?
Niemożliwe żeby stało się cos tak idiotycznego prawda?
Szybko zlazłam z wózka i doczołgałam się do łóżka. Kładąc się wciąż miałam treść przed oczami.
Niemożliwe  to jest po prostu niemożliwe.
Nadal starałam się ogarnąć to wszystko gdy nagle do pokoju wpadła Nana i zaczęła wypytywać o treść listu.
-Sama poczytaj a nie uwierzysz- odpowiedziałam.
-Okej ale nie czaje o co ci chodzi mimo to pytać nie bede- wzięła kartkę i zaczęła czytać. Nagle na jej twarzy pojawił się grymas złości i jakiś szept typu "oż cholera jasna" i nic więcej.
Była wstrząśnięta jak ja. Nie była w stanie juz nic powiedzieć tylko wciąż wpatrywała się w ten liścik.
W końcu podniosłam Głowę i spojrzałam na nią.
-I co sądzisz?- zapytałam ponieważ mi nic do głowy nie przychodziło.
-Sama nie wiem i nie wiem czemu ktoś ci robi taki głupi kawał- odpowiedziała cokolwiek skonfundowana.
-Ja tez i wcale mnie to nie bawi i jeszcze jedno w Szkole jest taki chłopak ma zielone oczy i jest taki dość wysoki choć nie umiem zbytnio ocenic ponieważ jestem teraz w dość innej sytuacji jednakże on tez się dzisiaj zachował dziwnie powiedział do mnie takie słowa " żałuj że zapomniałaś Agi" więc teraz se tak myślę czy to nie on to wymyślił- powiedziałam do niej a ona tylko spojrzała na mnie jeszcze bardziej zdziwiona.
-Ty chyba nie masz na mysli Yu Kawamasurę co?!- podbiegła do mnie i spojrzała na mnie natarczywie.
-Nie wiem jak on się nazywa ponieważ nie pytałam a i on mi nic nie mówił wiem tylko że tak wygląda i tak do mnie mówił- chciałam się jakoś wyrwac spod jej natarczywego wzroku. Wstała i podeszła do drzwi.
-Musimy to jakos wyjaśnić i wiem juz jak to zrobić tylko daj mi trochę pomyśleć a potem jakoś cię wprowadzę ok?- skinęłam głową po czym Nana wyszła.
Nie chciałam już Myślec o niczym postanowiłam zatem się przespać.
Niestety moje sny tez nie dały mi odpocząć.
Widziałam jakieś zamazane obrazy, czułam coś na kształt bólu i radości. Nie umiałam dokładnie zrozumieć tego co widziałam. Budziłam się się często. Byłam cała zlana potem i czułam zimne dreszcze. Nie wiedziałam co się dzieje. Przez całą noc wciąż mnie dręczyły te niewyraźne obrazy i uczucia.
Bałam się.
Musze się ogarnąć bo inaczej nigdy sobie nie poradzę skoro mam problemy teraz to co będzie później?

********
cześc wam z tej strony siostra "Nanami" pisze za nią ponieważ jej nie bedzie przez dłuższy czas a, że stwierdziła iż mogę za nią skończyć pisac tego bloga poprosiła mnie o to...
mam nadzieję że bede w stanie was czytelników zadowolić aczkolwiek nie jestem tego taka pewna...
z góry dziękuje... ten rozdział jest jakby krótki ale to dlatego że dopiero zaczełam...
nie obeznaje się jeszcze w tych wszystkich funkjac ale jak już dojde co i jak zapewne nie bedzie tu takic błędów jakie zapewne są... dziękuje i przepraszam ale klawiatura w tym laptopie powinna być już dawno zmienina coś niestety sis jej nie naprawiła mimo ciągłych wizyt w salonie komputerowym:D
tak przy okazji jestem Karo:D
pozdrawiam:D



5 komentarzy:

  1. No, szczerze, to mam nadzieję, że następnym rozdziałem bardziej zachęcisz mnie do czytania tego, bo jak na razie to było dość monotonne xD
    Poproszę o opisy przy rozmowach, more! Tego wymagam xD O przecineczkach też się zapomniało, kochana. ;3
    Powiadom mnie o nowości <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia zaciekawiła mnie na nowo, bo ostatnio twojej siostrze jakby weny ubyło . Robisz trochę mniej błędów niż ona, ale interpunkcja i tak leży -,- (to u was rodzinne?)
    Oprócz tego, jak to moja przedmówczyni dodała, dialogi są takie wątłe... Nikt normalny nie mówi takich długich tekstów bez żadnej składni, a takie 'rata tata tata' nie jest najlepsze dla czytelnika ;) Błędy takie jak na drugim blogu Nanami, na którym umieszcza historię koleżanki: ludzie nie mówią wszystkiego co myślą i nie tłumaczą się tak bardzo w zwykłych dialogach. Jeśli chcesz umieścić jakieś wyjaśnienia, to bardziej w tym co bohaterka mówi 'sama sobie'.
    Podam Ci przykład w jaki sposób piszesz dialog, a w jaki(według mnie) mógłby okazać się lepszy:
    "-Ja tez i wcale mnie to nie bawi i jeszcze jedno w Szkole jest taki chłopak ma zielone oczy i jest taki dość wysoki choć nie umiem zbytnio ocenic ponieważ jestem teraz w dość innej sytuacji jednakże on tez się dzisiaj zachował dziwnie powiedział do mnie takie słowa " żałuj że zapomniałaś Agi" więc teraz se tak myślę czy to nie on to wymyślił- powiedziałam do niej a ona tylko spojrzała na mnie jeszcze bardziej zdziwiona."
    Ja bym to raczej zmieniła na:
    -Ja też i wcale mnie to nie bawi. Aa, i jeszcze jedno. W szkole jest taki chłopak. Ma on zielone oczy i jest w miarę wysoki. Chociaż teraz trochę trudno mi to ocenić - sprostowałam, zwracając uwagę siostry na mój obecny stan. - Jednak on też się dzisiaj zachował dość dziwnie - dodałam w zamyśleniu. - Powiedział do mnie takie słowa: " żałuj, że zapomniałaś Agi". Więc teraz se tak myślę, czy to nie przypadkiem on to wymyślił- powiedziałam do niej a ona tylko spojrzała na mnie jeszcze bardziej zdziwiona.

    Tak, wiem, że sama jestem nobem jeśli chodzi o pisanie, ale czegoś takiego brakuje u cb w dialogach. Przy okazji mimo, iż w naszym języku nie rozpoczyna się zdania na 'więc' to mimo wszystko ludziom się to zdarza, więc rozpoczęcie tak zdania w dialogu nie jest błędem. Tak tylko, żeby się nikt do mnie nie czepiał :)
    Nie pamiętam czy twoja siostra też robiła takie błędy w dialogach, ale za to potrafiłam ją opierniczyć na 1000 sposobów xD


    kampai.blogujacy.pl <--- zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest dobrze Karuś! Powinnaś więcej pisać, wtedy nabiera się wprawy. Poza tym człowiek uczy się na błędach. A jak ludzie komentują, to jest dobrze :) Nawet jeżeli dają uwagi, to tym lepiej. Zadają sobie trud, aby cokolwiek napisać, a to już jest sukces. Gorzej jak wchodzą i nie komentują, ponieważ wtedy się nie wie, czy tak naprawdę, to czytają. Błędy każdemu się zdarzają, ja nawet przy ostatecznej edycji potrafię coś sknocić, mimo że siedzę czasem ze słownikiem. Taki jest człowiek - zawsze czegoś się nie zauważy. Warto zwrócić uwagę, że czasami nawet w drukowanych książkach wynajdzie się błędy. Nic nie jest idealne.
    Życzę powodzenia i mam nadzieję, że zostaniesz w gronie blogerów :*
    Buziaczki :*:* Twoja imienniczka z SNW.

    OdpowiedzUsuń
  4. Spoko wyszlo, ale sposobu pisania dialogu moglabym sie doczepic ;/ w jakiej czestotliwosci dodajesz rozdzialy, bo od ostatniej notki duzo czasu minelo...

    ~Extim

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy kolejny rozdział?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń