poniedziałek, 18 maja 2015

06. W gonitwie myśli i szale zdarzeń zapomniana przez innych pozbawiona marzeń...

Tak właściwie to zastanawiałam się dlaczego wciąż i wciąż wspominam słowa ojczyma na temat matki.
Mówił cos o byciu zabitym czy jakos tak. Wstałam starając się nadążyć za trybem dnia pracy. Czułam ogromny smutek. kor i Kreml byli naprawdę pewni, że z nimi pójdę. Kor mi kogoś przypominał, ale to być może był tylko zwykły sen. Kreml dość przystojny dla innych mógł wyglądac jak zwykły człowiek ja widziałam jego prawdziwe oblicze.
-Jesteś jakaś milcząca dzisiaj - stwierdził Tim. Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem, ale nie odpowiedziałam. Ruszyłam z werwą do pracy. Na jednej z trzech klatek schodowych w tym hotelu, znalazłam siedząca kobietę pod trzydziestkę.
-Przepraszam, ale tu nie wolno siedzieć - powiedziałam zgodnie z prawdą. Takie panowały zasady.
-Proszę wybaczyć nie wiedziałam, źle się poczułam chciałam tylko chwilę odpocząć - rzeczywiście blado wyglądała.
-Niech mi pani pozwoli, że pomogę nie zaówazyłam iż jest pani w tak złym stanie- podeszłam podając jej przedramię. Wsparła się na nim i gdy zapytałam o numer pokoju zaraz też ją tam odprowadziłam. Gdyby nie fakt iz miała zwykłe ciemno brązowe włosy i nosiła okulary to przypominałaby moją matkę. Mam jednak jej zdjęcie i wiem jak wyglądała przynajmniej z czasu gdy miałam trzy lata. Czarne długie proste włosy twarz pociągła z migdałowymi oczyma. 
Nie przypominałam jej wcale. Moje białe włosy i czarne oczy były naprawdę wyjątkowe. Myślałam ze to zapewne po ojcu, o którym nie miałam najmniejszego pojęcia, ale z czasem przestałam się tym przejmować.
Po pracy jak zwykle leciałam do biblioteki. Zapomniałam się dosłownie na chwile i wpadłam na ukochanego czarnego wilka, który czekał tuz za rogiem. Tuż obok stał oczywiście Kreml we własnej osobie.
-Dlaczego wczoraj uciekłaś? - zapytał zły, ale i zmartwiony.
-Nie mogłam pozwolić wam mnie stąd tak poprostu zabrać, a ty się nawet nie zapytałeś o zgodę - prychnęłam. Odwróciłam się i poszłam spokojnie dalej. Kreml i Kor szli za mną. Jakby mało było tego iż wilk wielki niczym niedźwiedź polarny szedł sobie jak ułożony piesek salowy tuz obok takiego przystojniaka jakim był Kreml, to jeszcze szli tuz za mną.
-Czy łaskawie mi wytłumaczysz dlaczegóż to nie możesz zostać moją żoną? - zapytał już łagodniejszym tonem. Kor zawarczał lekko, a Kreml mu przytaknął.
-Ponieważ mój drogi panie mam tylko 15 lat i nie mogę wyjść za mąż - w odpowiedzi usłyszałam prychnięcie.
- W moim kraju w tym wieku dziewczęta juz maja pierwsze dzieci a ty się przejmujesz ześ za młoda - dość śmiesznym akcentem się wypowiadał.
-Widzisz nie żyję w twoim kraju a w moim zas tutaj obowiązuje warunek posiadania osiemnastu lat aby móc się ochajtać - powiedziałam sarkastycznym tonem.
Kor zawarczał.
-Widzisz ona sama nie chce nie zmuszę jej do tego może ty spróbuj - odparł z przekąsem Kreml.
Spojrzałam na nich niezrozumiałym wzrokiem
-Możesz mi przynamniej mówić co czarnul ma na ten temat do powiedzenia gdyż jak już wiecie oboje Kor'a w ogóle nie rozumiem a wierz mi bardzo bym chciała - dodałam zła już. Byliśmy już pod biblioteka.
-Psom wejść nie wolno - Megan mocno się wystraszyła gdy Kreml i Kor weszli za mną do budynku.
-Musisz wyjśc Kor - powiedziałam do niego na co prychnął i wyszedł zas Kreml tylko skinął głowa.
Usiadł obok mnie a ja zaczęłam się uczyc.
Ciekawe jak długo jeszcze będą czekac.

__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz